Posts Tagged ‘aneta mazurek’

Moje pixie cut w TVP

Krótkie włosy, to podobno moja wizytówka. Każdy kojarzy mnie z tą fryzurą. Kiedy niedawno opublikowałam zdjęcie sprzed ośmiu lat w długości do ramion, usłyszałam, że to aż niemożliwe. Nie wiem, czy rezygnacja z długich włosów to trend. Od wieków kobiety je ścinały by upodobnić się do mężczyzn. Pamiętacie scenę, która przeszła już do historii kina, w której Demi Moore słynąca z długich, ciemnych włosów w 1997 roku zgodziła się je zgolić do roli w filmie „G.I. Jane„. Teraz hot tematem na plotkarskich portalach jest Kasia Warnke i jej radykalna przemiana. Takich przykładów jest wiele, i to nie tylko w kinie.

Podczas mojego ostatniego spotkania z Maćkiem Wróblewskim w „Pytaniu na śniadanie” wraz z Marzeną Rogalską rozmawialiśmy o powodach dla których kobiety ścinają włosy. Potrzebują zmiany, odcięcia się od dotychczasowego życia lub po prostu podobają im się takie fryzury.

Mnie do noszenia pixie cut stale i wciąż zachęca wygoda. Mimo że krótkie, i nie ma co kryć rozjaśniane włosy są bardzo wymagające, i tak wolę to od prostownicy i próby okiełznania loków. Moja mama, mimo posiadania naturalnie kręconych włosów stale je prostuje, koleżanka do perfekcji opanowała zgrabne fale, a ja…a ja regularnie poddaję się Emilii Liwskiej i de facto dzięki niej, mam stale nowy wizerunek. W jednym tygodniu zdarzyło mi się mieć ten kolor widoczny na zdjęciach, a za chwilę lawendową otchłań z elementami szarości.

Jedno wiem na pewno. Każda z nas powinna mieć taką fryzurę, w jakiej dobrze się czuje i wygląda. Bez sensu jest przychodzenie do fryzjera ze zdjęciem celebrytki i mówienie stanowczo: chcę tak. Bo to tak, może sprawić, że nasza twarz stanie się bardziej okrągła, lub wręcz przeciwnie, złe proporcje wyeksponują np. wystający podbródek lub brak łabędziej szyi. Wiecie, co jest najważniejsze? Znalezienie salonu i zespołu, który potrafi doradzić i pomóc w doborze odpowiedniego cięcia i koloru.

SUGARFREE

To był mój pierwszy pokaz Sugarfree. Polska marka, która odpowiada na jedno z częściej wyszukiwanych w Internecie haseł: sukienka….. na wesele, komunię, ślub, wakacje, czerwona, zielona, długa, krótka, itp.

Rzeczywiście projektanci Sugarfree w swoich kolekcjach żywo reagują na potrzeby kobiet poszukujących idealnej stylizacji na każdą okazję. Mnie także zdarzyło się kilka razy przeglądać ich stronę. Z ciekawości i zapoznania się z asortymentem zachęcam do próby policzenia modeli. Milion. Kolekcje powstają w Polsce z wysokiej jakości tkanin sprowadzanych z Włoch oraz Hiszpanii. Oczywiście sprawdziłam. Przypadkowa sukienka, która wpadła mi w ręce składała się w 95 procentach z bawełny. Do tego proces szycia w zgodzie z filozofią fair trade i pełna kontrola nad powstawaniem produktów. Fajnie, że polskie brandy, podobnie jak nabywcy, coraz częściej zwracają uwagę na kwestie formalne i narodowościowe. Made in Poland naprawdę brzmi dobrze.

Prezentacja kolekcji #LaPlaya odbyła się 11 maja 2018 r., w The View, czyli na 28. piętrze wieżowca przy ul. Twardej 18 w Warszawie. Do klubu wjeżdża się panoramiczną windą. Wyjazd na górę, to duże przeżycie – zwłaszcza dla osób z lękiem wysokości – bo ma się wrażanie jakby drzwi zaraz miały się otworzyć, a nasze ziemskie bytowanie zakończyć z radosnym plaskiem o chodnik. Uprawiam defetyzm, wiem. Ale to dlatego, że po kilkunastu dniach pięknej pogody, dziś deszcz zaskoczył mnie i kilka tysięcy warszawskich kierowców sprawiając, że jestem w ciągłym niedoczasie.

To było dość intensywne i dynamiczne przeżycie. Bywam -jestem bywiarką jak twierdzi mój syn zapytany czym się zajmuję – na różnych tego typu pokazach. Czułam się nieco odurzona ilością bodźców, bo modelki niemal biegały po wybiegu. Oczywiście w rytmie muzyki, ale żeby cokolwiek zarejestrować musiałam to nagrać, bo zdjęcia były w gorszej formie niż ja pisząc to.

Pokaz oglądałam wspólnie z Dominiką Grosicką i Natalią Siwiec – którą możecie teraz zobaczyć w najnowszej kampanii marki pod analogiczną nazwą #LaPlaya. Prezentacja kolekcji na lato 2018 roku objęła głównie sukienki i looki inspirowane klimatem egzotycznych plaż. Znajdziecie w niej zwiewne sukienki z falbanami i odkrytymi ramionami, dużo asymetrii i printów. Modne w tym sezonie kwiaty, dostępne w różnych długościach i formach, podobają mi się najbardziej. Sama się nad kilkoma zastanawiam, bo lato zamierzam spędzić na plaży w okolicach ukochanej Walencji.

Zdjęcia podczas pokazu wykonał Paweł Mazurek.


SHOWROOM

Platforma showroom.pl, to chyba najlepiej znany sklep internetowy oferujący odzież od polskich projektantów. Każdego roku wydawane jest przyjęcie z okazji urodzin tej prężnie rozwijającej się marki. Tegoroczne świętowanie odbyło się pod silnym wpływem lat 70-tych. Królował jeans, połyskujące kombinezony i opaski we włosach. Ja zdecydowałam się na granatowy komplet od moich ulubieńców z 1683. Do stylizacji dobrałam niebieską torbę od Marty Feliks. Jak wypadłam?

Siedziba portalu mieści się w Centrum Warszawy. Jak widzicie klimat jest niepowtarzalny.

SZARA BLUZA

Pod jednym z moich zdjęć, ktoś napisał, że nie lubi dresówki, ale ta bluza jest spoko. Zabrzmiało niemal jak komplement. Na co dzień unikam dresów. Mimo, że komfortowo się w nich czujemy na Boga zostawmy je w domu i cieszmy oczy najbliższych, a nie ulicy i kolegów z pracy. Kilka lat temu, kiedy szary dres wkroczył na salony, sama zakupiłam kilka zgrabnych sukieneczek. Ale wtedy byłam w ciąży i dużo należało mi wybaczyć.

 

Co się nagle zmieniło? W zasadzie to nic. Odkryłam jednak, że fajna bluza z szarej dresówki może mi towarzyszyć w długiej podróży. Schowałam się w niej i nie zastanawiałam jak postrzegają mnie inni. Dzięki wielkiej kieszeni mogłam mieć przy sobie niezbędne akcesoria, jak telefon czy błyszczyk. Ogromny kaptur zakrywał znamiona zmęczenia. Uratowała moje postrzeganie siebie. Jakby zwolniła z odpowiedzialności bycia zawsze ładną. Też lubicie takie ucieczki? Mnie zdarzają się zawsze podczas podróży. Ponieważ często zwiedzamy Europę decydując się na samochód, a nie samolot, wygodny strój jest jak najbardziej wskazany.

Dzięki bluzie z Never Ever po raz kolejny udowodniłam sobie, że polscy projektanci nawet ze zwykłej dreswymówki potrafią zrobić niezbędny element w szafie. Ponieważ to unisex polecam także panom. Możecie je kupić swoim dziewczynom, a potem bezkarnie podkradać. Zawsze działa to w drugą stronę, prawda?

Sesja zrealizowana w wiedeńskim hotelu dzięki uprzejmości mojego męża, który pogodził się z tym, że mogę zrezygnować z jedwabiu, ale nigdy z koloru szarego.

 

MODNE UJĘCIA II

Nie dość, że zna się na modzie, to w dodatku świetnie o niej opowiada. Nie boi się krytyki i otwarcie mówi, czego nie lubi w modzie made in Poland. Jeśli myślicie, że słyszeliście już wszystko i żadne wyznanie już was nie zaskoczy, to bardzo polecam mój wywiad z Mikaelą Sandell. Twórczyni brandu „1683” (data bitwy pod Wiedniem) w swojej pracy stawia na polskie korzenie.

 

Mimo że w naszym kraju mieszka dopiero od trzech lat, polskość jest w niej od zawsze. Zna historię naszego kraju jak mało kto. Mało tego, wiedzę tę zawiera w swoich realizacjach. Wspólnie z Sebastianem Szaratą tworzą niezwykłe kolekcje przy Placu Konstytucji w Warszawie. Uwielbiam ich brak ograniczeń i pomysłowość. Sama chętnie ich odwiedzam i chłonę atmosferę tego miejsca. Przekonajcie się sami. Zapraszam na odcinek „Modnych ujęć” na portalu Poznajtrendy.pl.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

To właśnie suknia ich autorstwa zwróciła ostatnio Waszą uwagę. Jestem nią zauroczona. Oprócz tego, że można ją nosić na trzy sposoby, jest szalenie uniwersalna. Dzięki odpowiednim dodatkom, możecie z niej stworzyć dziewczęcy i nowoczesny look z trampkami lub zestawić ją z eleganckimi szpilkami i BAM! mamy stylizację na wieczorową galę. Jak mawia Mikeala: nie znam pojęcia too much w modzie.

No, ja chyba już też nie.

 

Zdjęcia: Paweł Mazurek

 

WoolByAnn

Czy można porzucić korporacyjne przyzwyczajenia i po prostu zacząć żyć? Okazuje się, że tak. Ania inspiruje mnie od samego początku, kiedy tylko dowiedziałam się o jej pomyśle. Odeszła z agencji i została…dziergającą na drutach panią swojego szczęścia.

Słyszałam wiele podobnych historii. Jedna decyzja. Odejście z dobrze płatnej posady. Wyprowadzka w Bieszczady. Ponowna nauka oddychania. Odnajdywanie radości w drobnych przyjemnościach. Dobrze rozumieją to osoby, które codziennie rozpoczynają swój dzień od korków, zatłoczonych tramwajów i pracy przy biurku w przepełnionych open space’ach. Nie żebym sama nie należała kiedyś do tej grupy. Ania tworzy swoje niezwykłe realizacje w zaciszu swojego niezwykłego domu. Dzięki jej talentowi ponownie odkrywam wełnę. To dla mnie powrót do korzeni. Nigdy wcześniej o tym nie pisałam, ale mój dziadek hodował merynosy. Tak, tak. Jako dziecko bardzo dużo czasu poświęcałam na pracę w domowym gospodarstwie. Wiem dużo nie tylko o hodowli, ale i o cyklu „tworzenia wełny”. Mój tata był kiedyś mistrzem w strzyżeniu owiec. Robił to niezwykle sprawnie i z dużym zaangażowaniem. Chciałabym, żeby moje dzieci doświadczyły kiedyś tego uczucia podekscytowania moją pracą. Ja doskonale pamiętam, jak z całkiem pokaźnych rozmiarów owcy, nagle robiła się chudzina o zabawnych kształtach. Wiecie, że lanolina zawarta w wełnie bardzo dobrze nawilża skórę i od lat wykorzystuje się ją do tworzenia kosmetyków? Nigdy bym się nie spodziewała, że teraz z takim rozrzewnieniem będę to wspominać. Skoro mam już wiedzę praktyczną, chcę Wam opowiedzieć o tym, co i dla kogo tworzy WoolByAnn.

 

 

Spod jej ręki wychodzą niezwykłe czapy, kominy i ciepłe pledy. Ręcznie plecione lub wykonane na specjalnych drutach, z wybranej i ściśle przez nią wyselekcjonowanej wełny z domieszką jedwabiu i innych szlachetnych dodatków. Zapytacie pewnie czy gryzie. Nie ma zębów, więc nie. Ale wiem jak różnie można reagować na wełnę. Warto przed zakupem się do niej poprzytulać i przekonać się na własnej skórze.

 

Specjalnie dla mnie Ania przygotowała szarą (a jakże) czapę i komin z grubego splotu. Ponieważ uwielbiam takie formy, od razu uznałam, że to będzie mój hit tej zimy. Mimo braku śniegu (edit: dzisiaj spadł), przymrozki robią swoje. Komplet bardzo dobrze się sprawdza i nie zamieniłabym go na żaden inny.

To nie tajemnica, że ten blog istnieje dzięki takim zdolnym twórcom. Ponieważ ja mam nawet problem z symetrycznym zawiązaniem butów, zawsze podziwiam i chwalę osoby, które własnoręcznie potrafią wykonać tak zachwycające rzeczy.

Polecam!

Zdjęcia: Paweł Mazurek

MICHAŁ SZULC

Michał Szulc znany jest z tego, że jest nieznany. Nie zobaczymy go w skandalizujących artykułach, mało go w kolorowej prasie, i nawet jak z nim rozmawiasz, to jest go w tej rozmowie mało. Skromny, zdolny i według mnie, mocno niedoceniany projektant, pokazał niedawno swoją najnowszą kolekcję ARS GRATIA ARTIS SS18

Poznaliśmy się w…TK Maxx. Nie, nie na zakupach tylko podczas akcji na rzecz Stowarzyszenia Wiosna, dla której Michał zaprojektował piny. Dochód z ich sprzedaży wspierał podopiecznych organizacji.

To był mój trzeci pokaz projektanta. Co je wyróżnia? Każdy z nich realizowany był przy dźwiękach muzyki na żywo. Tak było i tym razem. Rozpoczął go perkusyjny występ piętnastoletniego Igora Faleckiego. Na miejsce wydarzenia wybrano kameralne Studio Mąka na Mokotowie.

W kolekcji zobaczymy dużo asymetrycznych propozycji z ciekawymi wiązaniami. Przyciągającym wzrok elementem,  są foliowe dodatki w postaci samodzielnych rękawów, jak i pasków przepiętych w talii. Obok stonowanych kolorów ziemi, projektant pokazał nasycone czerwienie i dużo białych i błękitnych sylwetek. Mnie najbardziej podobały się kuloty z ciekawymi kieszeniami oraz obszerne koszule i upięte, jakby na kokardę, spódnice. Lubię też, zauważalną u Michała, warstwowość i nakładanie na siebie pozornie niepasujących elementów.

 

Cenię go za swobodę tworzenia i elegancki minimalizm. Jego pokazy nie gromadzą celebrytów, ale ludzi, którzy cenią modne spojrzenie i nie przychodzą tam tylko po to, żeby napisali o nich na popularnym portalu. W kontekście twórczości Michała pisze się o modzie, a nie o skandalu czy odsłoniętych pośladkach. Chociaż nie brakowało tu nagości, była ona elegancka i jakkolwiek to brzmi, zachowawczo dziewczęca.

 

Fot. Marek Makowski, Paweł Mazurek
Fryzury: Konrad Kłos Hair Emergency
Makijaż: Agata Kalbarczyk, asystentka: Emilia Noremberg
Buty: 4F.

MODNE UJĘCIA I

 

Wspólnie z portalem poznaj trendy.pl zapraszam Was na Modne ujęcia. Mój autorski cykl spotkań z ciekawymi gośćmi, w którym rozmawiamy o kobietach, modzie i urodzie oraz o tym, jak intrygujący jest nasz świat. Nas kobiet.

W pierwszym odcinku spotkałam się z Magdą Hasiak, – poznańską projektantką, która tworzy swoje kolekcje zgodnie z żywiołami. Ona sama jest bardzo żywiołowa. Ćwiczy, biega i jest wulkanem energii. Polecam Wam ten wywiad. Dowiecie się, jak powstają jej kolekcje, czy przygotowuje sobie ubrania wieczorem, i jak bardzo potrafi być gniewna.

Zapraszam.

HUZIOR AW 2017/18

W moim poprzednim wpisie zawarłam dużo informacji na temat tej marki. Polecam ten tekst, bo dużo się można z niego dowiedzieć o korzeniach działalności HUZIOR w Polsce. Teraz chciałabym się skupić na niezwykłych formach i kolorach w nowej kolekcji. Filip Bala, którego z każdym jego projektem uwielbiam coraz bardziej, stworzył ubrania, które po prostu muszą się podobać. Czy ktoś interesuje się modą, czy też nie, nie przejdzie obojętnie widząc te plisy, asymetrie czy połączenia barw.

Jeśli chodzi o tło do sesji wybrałam mój własny ogród. Uznałam, że te wschodnie inspiracje doskonale wyeksponuję przy nieco dziko rosnącej roślinności (mam nadzieję, że mój ogrodnik tego nie czyta).

 

Jeśli obserwujecie mój Instagram, to właśnie tam napisałam o moich jesiennych zakochaniach. Tak było w przypadku tej spódnicy. Od momentu kiedy ją zobaczyłam, stwierdziłam, że musi być moja. Ta plisa wychodząca spod jednolitej skóry nadaje jej niepowtarzalnego charakteru. Dzięki Ci Filip za takie pomysły.

Jesień, już nie w moim ogrodzie, mieniła się w tym roku pięknymi kolorami. Wykorzystałam to tło, i mimo deszczu, chciałam pokazać Wam jak bardzo uniwersalne są to projekty. Można je nosić w codziennych stylizacjach, jak i wykorzystać w sesjach magazynowych, za którymi nieco zaczynam tęsknić..

 

Te białe spodnie z lampasem, to propozycja dla nieco bardziej odważnych kobiet.  Nie żebym sama nie chciała ich nosić, ale są już bardziej wymagające od spódnicy. Warto przemyśleć taką kompozycję. Nie wątpię, że macie już swoje pomysły. I to jest super w tych ubraniach. Każda z nas może je nosić na swój sposób i prezentować w zupełnie nowej odsłonie.

No to teraz Filip i marka Huzior stoją przed dużym wyzwaniem. Jak stworzyć coś jeszcze lepszego? Wierzę, że wkrótce się przekonamy.

 

PATRYCJA KUJAWA

Patrycja Kujawa, to młoda projektantka, kojarzona do tej pory głównie z sukniami ślubnymi. Mimo młodego wieku, jej talent już został dostrzeżony przez polskie artystki. W jej ubraniach wystąpiła m.in. Magda Femme, Doda, a także aktorka Aleksandra Szwed.

Ostatnia kolekcja, którą miałam przyjemność oglądać powstała z ręcznie malowanych przez Patrycję tkanin. Zainspirowana chińskim malarstwem stworzyła na materiałach przestrzenne, unikatowe wzory. Powstały suknie z długimi trenami, teatralne stroje w nieco przerysowanych formach, które przy świetle ognia przybrały jeszcze bardziej widowiskowego charakteru. Przy akompaniamencie Agnes Violin, na wybiegu pojawiło się wiele kobiecych sylwetek.

Pokaz zorganizowano w ogrodzie, w podwarszawskich Zawadach. Pogoda we wrześniu bywa dość kapryśna, a ja oczywiście poszłam w szpilach. Oczywiście! Czytanie zaproszeń ze zrozumieniem nie jest jak widać moją najmocniejszą stroną. Deszcz, który padał kilka godzin wcześniej, napędził organizatorom strachu, a sama projektantka na chwilę przed pokazem wątpiła, czy on się w ogóle odbędzie. Na szczęście się udało.

Trzymam mocno kciuki za Patrycję i jej nowatorskie i oryginalne pomysły. Mam nadzieję, że będziemy miały okazję się spotkać i w kolejnym wpisie, napiszę o jej planach na przyszłość.

Zdjęcia: Darek Kowalewski

ROLA DODATKÓW

Wiele razy pokazywałam Wam piękną biżuterię Gosi Orłowskiej. Jak ważne są dodatki w codziennej stylizacji opowiadam Zuzi z Benefit TV. Nagranie zostało zrealizowane podczas targów BLOW Premium Trend Show.

Dodatki zawsze grają ważną rolę w stylizacji. Tak jak wspomniałam w materiale, mogą nadać jej personalnego charakteru. Uwielbiam nosić duże pierścionki z naturalnymi kamieniami, nie rozstaję się także z obrączką i pierścionkiem zaręczynowym. Co do kolczyków, to przy mojej krótkiej fryzurze, czasami wolę zrezygnować z dodatkowej ozdoby przy twarzy, ale zawsze wtedy sięgam po naszyjniki. Szczególnie  lubię te wielowarstwowe, zwłaszcza w zestawieniu z białą koszulą. Wbrew temu, co mogą sugerować zdjęcia, nie mam przesadnie dużo ozdób. Coś naprawdę musi mi się spodobać, żebym po to sięgnęła. Kocham za to buty i torebki, ale o nich napiszę w kolejnym poście.

Bardzo miło wspominam moją sesję retro z Katia Gold, kiedy pozwoliłyśmy sobie na nieco przerysowaną formę. Inspirując się fotografiami Marlene Dietrich pokazałyśmy współczesną modę i dodatki, w wyobrażeniu lat 20. XX wieku.

RASIŃSKA JESIEŃ

Szycie na miarę, to coraz bardziej popularny trend również w naszym kraju. Ponieważ jest to droższa forma niż ubrania kupowane w sieciówkach, nie wszyscy chętnie się decydują na to rozwiązanie. Jakie są zalety miarowego szycia? Na pewno niepowtarzalność wzorów, ubrania dopasowane do sylwetki i dowolność w doborze tkaniny. Właśnie tak pracuje Ewelina Rasińska, projektantka specjalizująca się w spełnianiu ubraniowych marzeń.

Ostatnią sobotę spędziłam w jej atelier. Miałam okazję porozmawiać z klientkami i dowiedzieć się, za co one cenią ten sposób doboru garderoby. Przede wszystkim duży wpływ mają na to problemy z sylwetką, brak proporcji pomiędzy ramionami a biodrami, i na przykład przebyte ciąże, a raczej pozostałości po nich.

Powodów żeby korzystać z jej usług jest wiele. Ja mam jeden. Po prostu bardzo ją lubię. Cenię w niej duże poczucie estetyki i kunszt pracy. Każde zdjęcie miary i przymiarki, to zawsze dobra zabawa. Dzięki niej dowiedziałam się ile mam centymetrów w pasie (no prawie tyle co modelka, gdzie wszyscy wiemy, co znaczy prawie). Mam od Eweliny już kilka rzeczy. Każda bardzo unikatowa i tylko moja.

Piękna jesień w jej ogrodzie zachęciła mnie do przygotowania kilku zdjęć. Co powiecie na wykładany płaszcz wiązany w pasie? Jak dla mnie taka pogodna stylizacja mogłaby trwać do wiosny.

Zdjęcia: Paweł Mazurek

MF MARTA FELIKS

Nasza znajomość z Martą, to najlepszy dowód na to, że można się lubić i współpracować, nie znając się osobiście. Poznałyśmy się na Instagramie. Bardzo podobały mi się jej realizacje, bo to niezwykle oryginalne, ręcznie wykonane torby.

Swoją przygodę z wyrobami galanteryjnymi, projektantka zaczęła dekadę temu zajmując się tworzeniem kolekcji skór dla branży obuwniczej. Nadal współpracuje z włoskimi i krajowymi producentami obuwia. Doskonała znajomość rynku pomogła jej dotrzeć do najlepszych dostawców i dzięki temu, możecie teraz podziwiać jej twórczość wspólnie ze mną.

Jej realizacje może zobaczyć  w moim showroomie, a także na licznych zdjęciach publikowanych na Instagramie. Nie rozstaję się z czarną torbą Mia. Uwielbiam tę kopertówkę nie tylko dlatego, że nazywa się jak moja córka, ale przede wszystkim za jakość i oryginalność wykonania. Torby Marty poleciały ze mną do nawet Dubaju. Przygotowałam kilka zdjęć, żeby pokazać Wam jak łatwo można je dopasować do większość stylizacji.

Mogę powiedzieć, że to moje odkrycie sezonu. Marzy mi się szary worek wykonany z tych elementów. Wszystko przed nami.

Więcej o Marcie przeczytacie na jej stronie: www.martafeliks.pl

Zdjęcia: Paweł Mazurek i Damian Andrzejewski

Biżuteria: Gosia Orłowska

 

 

AM journal

Moje pierwsze spotkanie z Magdą Hasiak.

MAGDA HASIAK

Po raz pierwszy zostałam zaproszona na sesję do Poznania. Projektantka uznała, że pisząc o jej ubraniach dobrze byłoby poznać miejsce w którym powstają. To był dobry pomysł. Teraz wiem, jak ważne jest tło oraz środowisko, z którego wywodzą się kolekcje. Zdecydowanie zmienia to nasz odbiór. Nadaje rzeczom cechy.

Magda Hasiak pracuje z dala od Warszawy. Jej kolekcje się przenikają, bo projektanta wierzy w ciągłość zdarzeń. Tworzy cztery kolekcje kapsułkowe w ciągu roku. Każdy pojedynczy element można ze sobą zestawiać komponując ciekawe looki. Ich formy nie są oczywiste, co mnie najbardziej w tym pociąga. Magda śmieje się, że nawet wykończenie koszuli musi być dalekie od standardowego. Rzeczywiście tak jest. Asymetryczne swetry, rozcięcia na plecach i obłe mankiety. Te z pozoru proste zabiegi są bardzo charakterystyczne dla tej pracowni.

Dekonstrukcja, zabawa tkaninami i dodatkami, odwracanie utartych schematów. To jedno zdanie obrazuje potencjał marki. Projekty powstają właśnie przy Zwierzynieckiej 7, w samym centrum Poznania. Magda zdecydowała się na rozwiązanie, jakim było połączenie butiku i pracowni. Klienci mogą zobaczyć jak powstają ich ubrania. Mało tego, mogą dotknąć materiałów, porozmawiać z paniami odpowiedzialnymi za formy i wykroje. Ja byłam tym zachwycona. Odwiedzając to miejsce czuje się proces twórczy. To, co napisałam powyżej. Tutaj ubrania mają duszę. Nie powstają tak po prostu, bo pasują do kolekcji. Są przemyślane i dopracowane w każdym najmniejszym detalu.

Najnowsza kolekcja nosi nazwę PERHAPS. To propozycja dla kobiet ceniących sobie elegancję w casualowym wydaniu. Jeśli brzmi zbyt enigmatycznie, to wyjaśniam, co przez to rozumiem. Znajdziemy tu białe i czarne koszule, ale nie takie standardowe do biura. Przedłużone formy – które ja oczywiście nosiłabym jak sukienkę lub tunikę – zestawione z rurkami (zakończonymi suwakami) prezentują się oryginalnie, mimo, że to z pozoru tylko bluzka i spodnie. Wiecie, że lubię proste formy. Na co dzień mogłabym nosić tylko pudełkowe sukienki i botki, (ale wtedy ten blog nazywałby się pudełek.pl). Tutaj odkryłam na nowo, że prostota ma wiele wcieleń.

Żeby jednak nie było tylko tak biało-szaro, w kolekcji znajdziemy też kwiatowe printy i mocne magentowe akcenty. Moją uwagę zwrócił płaszcz w dość charakterystyczny wzór. Na początku nie byłam przekonana czy będę dobrze w nim wyglądać, ale po jego założeniu zmieniłam zdanie. ZAWSZE warto przymierzać rzeczy. Często to, co wygląda niepozornie na wieszaku, może idealnie wyglądać na ciele. Ten płaszcz jest tutaj dobrym przykładem.

 

„Proponuję połączenie różnych PRADWODPODOBNYCH koncepcji bycia sobą. Od białych oversizowych koszul, w które możemy schować sporo emocji (bo są i neutralne i wyraziste jednocześnie) do kolorowych koszul, których charakter nadaje to z czym je zestawimy – do legginsów z zamkami czy skórzanej spódnicy PRAWDOPODOBNIE wypadną różnie.” – mówi Magda.

To, co mnie najbardziej urzekło w tych kolekcjach to ich wielowymiarowość. Robiąc zakupy w jednym miejscu możesz w tej samej chwili być grzeczną dziewczyną z sąsiedztwa, miłośniczką podróży w kosmos, jak i elegancką businesswoman. Do tego dobrałyśmy jesienne buty z kolekcji Ryłko. Jak widzicie każdy look, to zupełnie inny styl.

Specjalnie do tego projektu zaprosiłam Damiana Andrzejewskiego, którego poznałam kilka miesięcy wcześniej podczas eventu w stolicy Wielkopolski. Jako fotograf reportażowy miał dość trudne zadanie. Pokazanie butiku, pracowni i mnie w kontekście mody. Jak mu wyszło? Oceńcie sami.

Makijaż: Katia Gold

Włosy: Emilia Liwska

Biżuteria: Gosia Orłowska Designs

Torby: MF Marta Feliks

 

MAGDA HASIAK – do mody nie ma nabożnego stosunku. Nie chce przebierać, tylko ubierać. Tworzy dla pewnych siebie i niezależnych kobiet, które cenią wygodę, ale nie boją się iść pod prąd. Wszystkie produkty sygnowane marką Magda Hasiak powstają w autorskiej pracowni projektantki, która czuwa nad każdym etapem produkcji: od szkicu po wykończenie najdrobniejszych detali. W projektowaniu inspiruje się współczesną architekturą, której niebanalne rozwiązania stara się przełożyć na sferę mody.

www.magdahasiak.com

 

 

 

KINO Z LA MANIA

Kino letnie z marką La Mania było nieco zaskakującym przeżyciem. Jakoś wierzyłam w to, że Joanna Przetakiewicz przygotuje coś zaskakującego na ten wieczór. Oprócz emisji filmu „Love” Gaspara Noe liczyłam na krótki pokaz mody inspirowanej emocjami z filmu. Wszystko jednak dopiero przed nami. Wiemy, czego możemy oczekiwać po nowej kolekcji.

O emocjach i ich roli w naszym życiu, pracy i związku razem z redakcją poznajtrendy.pl rozmawiałam z uczestnikami pokazu. Zobaczcie tutaj.

Co do samego filmu, to chyba powinno się go oglądać w nieco bardziej kameralnym gronie. Nie myślę tu tylko o scenach seksu (dość licznych i namiętnych), a raczej o emocjach, które uciekały z każdym wybuchem śmiechu czy uchyleniem drzwi. Na pewno powrócę do tego obrazu. Warto przeżyć to po swojemu.

Mam nadzieję, że nowa kolekcja La Manii będzie budziła równie dużo emocji co film. Bardzo w to wierzę.

DILIGENT

Diligent, to marka modowa redefiniująca sportową elegancję. Jakiś czas temu pokazałam Wam te niecodzienne kroje, przeskalowane formy i odważne wzory dostępne w TFH Concept Store. Jak sami o sobie piszą: „W kolekcjach przeplata się dialog mody ulicy ze współczesną sztuką i architekturą oraz zagadnieniami na pograniczu dylematów społecznych”.

Ostatnio miałam okazję poznać tę parę projektantów podczas pokazu ich najnowszej realizacji pn.: „Black Chain” – zaprezentowanej w formie przestrzennych instalacji. Oprócz tego swoje prace prezentował znany steetartowiec Noriaki, który w kolaboracji z marką stworzył limitowaną kolekcję płaszczy.

Po pierwsze są bardzo młodzi i zdolni! Ich kolekcje podkreślają indywidualizm, bo nie jest to marka dla mas. Powiedziałabym nawet, że wymaga dość dużej odwagi.

 

Jeśli wydawało mi się, że znam się trochę na modzie, to podczas ostatniego eventu w TFH Concept Store przekonałam się, że nie. Modę można interpretować na wiele sposobów. Nosić także. Razem z Ewą chciałyśmy być takie fajne i przymierzałyśmy zarówno kapelusze, jak i bardzo charakterystyczne swetry z długimi rękawami. Wszystko byłoby super, gdybym chwilę później nie zobaczyła lookbooka. Swetry ekstra. Ale nosiłyśmy je tył na przód. 😉

To, co wyróżnia twórczość Diligent, to fakt silnej łączności ze sztuką. W proces kreacji projektów zaangażowani są artyści z różnych dziedzin. To marka zrodzona z pasji tworzenia. Nie myślcie jednak, że wszystkie elementy kolekcji są tak abstrakcyjne. Nie, nie. Znajdziecie świetne spodnie, bluzy i koszulki ready to wear. Są naprawdę dobrej jakości, a ich niepowtarzalne wzory zasługują na uznanie.

UWAGA: Regularne kolekcje mają wszyte metki. Zakładając te ubrania kierujcie się tą przesłanką. 😉

Foto Katarzyna Rusak. Materiały własne TFH Concept Store

MANOLO BLAHNIK NA MOLIERA2

Pierwszy raz usłyszałam to nazwisko oglądając serial „Seks w wielkim mieście”. Jako nastolatka śniłam, żeby wieść takie życie jak Carrie Bradshaw. Nosić ubrania od najlepszych projektantów, pić drinka Cosmopolitan na śniadanie i być redaktorką fajnej rubryki. Życie nieco zweryfikowało moje marzenia, ale zdarza mi się pisać, nieźle ubierać i pić (ale raczej kawę). 😉 W każdym razie, miałam napisać o Manolo. Ten hiszpański designer czeskiego pochodzenia sprawił, że o jego butach mówi cały świat. Historia marki Manolo Blahnik sięga 1970 roku, kiedy projektant pierwszy raz pokazał swój projekt Dianie Vreeland, redaktor naczelnej amerykańskiego Vogue.

Teraz  buty tego niezwykle utalentowanego rzemieślnika, to pragnienie większości kobiet. Mam teorię, że jak któraś o nich nie myśli, to znaczy, że jeszcze nigdy ich nie przymierzała. Są nie tylko piękne, ale i bardzo wygodne. Ich charakterystyczny kształt stał się inspiracją dla wielu innych twórców. Sandałki Plumas z piórkami widoczne na zdjęciu, to teraz HIT (!) większości marek obuwniczych.

Od niedawna możecie je kupić w ekskluzywnym butiku przy Moliera 2, w Warszawie. Trwają zapisy. 😉 Serio, serio. Nie ma to jak czekać na wymarzone czółenka czy sandałki na szpilce. Ceny zaczynają się od około 3 tysięcy złotych. Jak oceniacie? To dużo czy mało za buty od MISTRZA?

Kiedy butik ogłosił, że będzie miał te buty w swojej ofercie serca polskich fashionistek zabiły szybciej. W obawie przed licznymi zawałami zorganizowano wieczór z Manolo przy Moliera 2. Tak jak się spodziewałam przybyło wiele gwiazd. Iza Janachowska pięknie prezentowała się w sukni w kwiaty z najnowszej kolekcji Sylwii Romaniuk, a Paulina Sykut-Jeżyna zachwycała w ażurowej kreacji Self Portrait, którą także możecie kupić w tym butiku.

Podczas promocji marki, udało mi się chwilę porozmawiać z panią Heleną Norowicz, polską aktorką i modelką. Podziwialiśmy ją ostatnio m.in. w kampanii Bohoboco. To było niezwykle inspirujące doświadczenie. Wiek jakby jej nie dotyczył, bo całą sobą jest piękna i cudowanie miła. Wiele „gwiazd” mogłoby się na niej wzorować. Można odnieść wspaniały sukces nosząc długości midi i mówiąc poprawnie w ojczystym języku.

Tak się zastanawiam… Zupełnie abstrahując od powyższego tekstu. Hiszpania słynie z wygodnych butów. Ale ja nie potrafię znaleźć dla siebie odpowiedniej marki. Słowo. Mam jakiś wewnętrzny opór przed kształtem, wysokością obcasa czy designem butów produkowanych na Półwyspie Iberyjskim, jak na przykład Hispanitas. Ostatnio będąc w Madrycie odwiedziłam bardzo ładny concept store tuż obok Solu. Jedyne buty, które wpadły mi w oko były z logo Steve Madden. Planuję urlop w Walencji. Będę miała co robić. 😉 Znajdę wygodne i ładne buty. Obiecuję.

Zdjęcia: Darek Kowalewski

 

CAŁA PRAWDA O AM JOURNAL

Moje newsy, to old newsy. Zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Stawiam na efekt świeżości. 😉 Jak już wszyscy zapomną o jakimś wydarzeniu, to BAM! Post u AM journal. Ponieważ, na co dzień, zajmuję się zupełnie czym innym niż bywanie, rzeczywiście zdarza mi się pisać posty na bloga np. trzy tygodnie po imprezie. Na całe szczęście jest Facebook i Instagram. Tu jestem raczej na bieżąco. 😉

Zapraszam Was na moje kanały. Tutaj linki:

Ten znaczek w rogu, o który często mnie pytacie to nie tylko logo, ale i moje inicjały. AM.

Postanowiłam napisać ten tekst trochę po to, żeby się usprawiedliwić i powiedzieć Wam jak wygląda mój dzień. Pracuję w mega (jak mawia mój syn) fajnym miejscu. W domu. Ale nie takim zwyczajnym, bo mediowym. Zastanawiacie się, co się robi w takim miejscu? Otóż, w zależności od stanowiska, zajmujemy się planowaniem komunikacji. Najwięcej czasu spędzam na portalach społecznościowych. Tworzę treści i całymi godzinami (dosłownie) rozmawiam z Wami w imieniu marek, dla których pracuję. Jak wiecie zawsze mam coś do powiedzenia, więc to praca stworzona dla mnie. Spędzam dni na Facebooku i jeszcze mi za to płacą. Zajęcie marzeń, co? 🙂

Blogiem zajmuję się w tak zwanym wolnym czasie. Ci, którzy zmuszeni są do obcowania ze mną na co dzień wiedzą, że takie pojecie w ogóle u mnie nie występuje. Oprócz życia zawodowego mam także to prywatne. A w nim zarządza mną szczególna para. Moja córka i syn, którzy skutecznie organizują mi każdą minutę. Mojego męża też wszyscy znacie, więc macie komplet informacji.

Blog to moja pasja. Moda to moja pasja. Czas, to weryfikator mojego życia. 😉

POLHEM PR

Pewnie wiele razy zastanawiałyście się skąd (my blogerzy, dziennikarze) dowiadujemy się o nowościach, kolekcjach i inicjatywach projektantów. Otóż są wyspecjalizowane agencje, które dokładnie o tym informują. 😉

Niektóre z nich, oprócz tradycyjnych działań PR, prowadzą również showroomy. To miejsca, w których możecie zobaczyć najnowsze kolekcje. Niestety nie możecie ich tam kupić. A czasami taka opcja bardzo by się przydała. Tam też trafiają rzeczy, które styliści wypożyczają do sesji zdjęciowych. Jak się domyślacie, im bardziej komplementarne marki (np. buty, torby, akcesoria, ubrania, kosmetyki kolorowe), tym lepiej.

Jednym z takich miejsc, które chętnie odwiedzam jest Polhem PR przy Wilczej, w Warszawie. Agencja współpracuje obecnie m.in. z Badurą, Simple, Halens czy Patrizia Aryton.

Oprócz tego, że kolekcje są zróżnicowane, to najbardziej urzeka mnie sposób ich ekspozycji. Wysoka kamienica, naturalne drewno na podłodze i ascetyczne wieszaki stanowią doskonałe tło do zdjęć. Nawet z reguły niezadowolony Tytus, tutaj zdaje się jakby uśmiechnięty. Zobaczcie zresztą same.

Zdjęcia Marek Tytus Gorczyński.

VIOLA ŚPIECHOWICZ

Znana projektantka postanowiła otworzyć kolejny butik. Tym razem zdecydowała się na warszawską lokalizację. Nowe miejsce, w którym możecie kupić jej najnowszą kolekcję, mieści się przy ulicy Chopina 5, tuż obok nadal modnej Mokotowskiej. Pięknie usytuowany sklep, w przesmyku pomiędzy dwiema bramami, wygląda bardzo enigmatycznie. Surowy beton na ścianach i delikatne oświetlenie nadaje mu aurę tajemniczości. Kolorowe ubrania kontrastują z szarością i ascetyzmem tego miejsca.

Zobaczcie relację i materiał z otwarcia butiku zrealizowany z redakcją poznajtrendy.pl

Natalia Kukulska powiedziała mi, że lubi Violę za to samo poczucie estetyki i piękna. Rzeczywiście projektantka od lat ma wierną rzeszę klientek, i to właśnie z myślą o nich tworzy swoje kolejne kolekcje. Czym tym razem nas zaskoczyła? Na mnie największe wrażenie zrobiły printy. Viola sama je opracowuje i tworzy. Ich kolory są przepełnione afrykańskim słońcem. Nie bez powodu butańskie księżniczki zaprosiły projektantkę do współpracy. Viola przygotowała dla nich suknie ślubne. Żałowałam, że nie mogłam ich zobaczyć.

Jeśli myślicie, że personalizowane printy to w zasadzie już norma, to mam jeszcze jedną niespodziankę dotycząca materiału, z którego wykonana jest część kolekcji. Rośliną wykorzystaną do jego wytworzenia jest…pokrzywa. Do bawełny jesteśmy przyzwyczajeni i traktujemy jako oczywistą oczywistość. Ale pokrzywa? Ta parząca, przez wielu nadal traktowana jako recepta na wszelkie dolegliwości roślina, tutaj zagrała pierwsze skrzypce jako główny komponent. Materiał jest dodatkowo impregnowany, żeby nosił dokładne ślady zagnieceń.

Na otwarcie butiku przybyło wiele znanych osób. Unikam słowa celebrytów, bo rzeczywiście projektantka gromadzi wokół siebie niezwykłe osobistości. Bogna Sworowska od lat bardzo ceni talent Violi, Natalia Kukulska przyjaźni się z nią i zleca jej swoje sceniczne stylizacje, a Paulina Smaszcz-Kurzajewska nie wyobraża sobie lata bez jej kolorowych sukienek.

To była duża przyjemność móc uczestniczyć razem z kamerą portalu Poznaj Trendy w tym wydarzeniu. Wiele lat doświadczenia w branży sprawiło, że Viola nie musi nikomu nic udowadniać. Tworzy kolekcje odmienne od tych, do których przyzwyczaiła nas ulica. Inspiruje się Afryką. Nie boi się mocnych kontrastów zarówno w formie jak i kolorze.

Materiał zrealizowany wspólnie z redakcją poznajtrendy.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

TOMAOTOMO

Piano-Forte, pod taką nazwą swoją najnowszą kolekcję pokazał ostatnio Tomasz Olejniczak. Przy dźwiękach muzyki na żywo mogliśmy zobaczyć kobiecą, subtelną kolekcję w kolorach czerni i bieli. Perlage, bardzo dziękuję za zaproszenie.

Pokaz odbył się 21 czerwca 2017 r., w Reducie Banku Polskiego. Jest to miejsce dla mnie szczególne. Nie tylko dlatego, że odbywają się tam liczne wydarzenia modowe, ale to właśnie w budynku sąsiadującym przez ścianę, spędzałam wiele czasu podczas pierwszych lat studiów. Z wielkim sentymentem wspominam ulicę Bielańską, gdzie wpadałam na kawę i ciastka pomiędzy zajęciami na Uniwersytecie.

Pokaz został wyreżyserowany przez Macieja Majznera. Mieliśmy okazję spotkać się również podczas pokazu dyplomowego studentów Via Moda, który odbył się tydzień wcześniej. Miejsca, jak się domyślacie nie było zbyt dużo, więc zarówno ustawienie rzędów jak i światła odgrywały tutaj dużą rolę. Po raz pierwszy od dawna wybieg był dobrze oświetlony. Reflektory idealnie trafiały w sylwetki. Co nie takie oczywiste, nawet osoby  relacjonujące wydarzenie przez telefon, mogły liczyć na udane zdjęcia i nagrania.

Sama kolekcja,  jak na Tomasza przystało, była perfekcyjnie dopracowane. Tę dbałość było widać w każdym najmniejszym elemencie. Tkaniny powleczone zostały aplikacjami z kamieni i piór. Transparentne elementy zestawiono z mocnymi detalami. Miałam wrażenie, że tak właśnie ta idea miała być odebrana. Jako subtelna i kobieca, ale z pazurem i charakterem.  Biały kolor podkreślał niewinność, ale za chwilę widzieliśmy szare pióra jakby wyjęte z serialu Lucyfer.

Oprócz sukni, sukienek i tunik na szczególną uwagę zasługują garnitury i marynarki. Uwielbiam tkaniny z fakturami, które nawet w monochromatycznych kolorach przyciągają spojrzenia. Nie wiem dlaczego naiwnie zakładałam, że kontrast będzie bazował na barwie. W tej kolekcji kontrast stanowiła faktura. Muszę przyznać, że długo zastanawiałabym się nad takimi połączeniami (może jednak nie jestem aż tak odważna), a na tych (pięknych!) modelkach, wyglądało to spójnie i elegancko.

Jeśli chodzi o dodatki, to na nogach pań prezentujących kolekcję mogliśmy zobaczyć buty marki Badura, a biżuteria to SPARK SILVER JEVELRY.

Gdybym miała wybrać sylwetki, które w szczególny sposób się dla mnie wyróżniały, to na pewno szara pierzasta sukienka z golfem i biały garnitur z przepięknie wykończonymi rękawami marynarki.

Tak jak napisałam na moim Instagramie, Tomasz, to nie tylko zdolny projektant, ale także wytrwały model. Miło było poznać go osobiście.

Jeśli chodzi o mój pomysł na stylizację, to wybrałam biały garnitur SIMPLE oraz naszyjnik od Gosi Orlowskiej Designs. Makijaż Katarzyna Godlewska. Zdjęcia Dariusz Kowalewski.

A tak doskonale spędzaliśmy czas po pokazie. 😉

 

 

MESSO

Marcina, dla bardziej wtajemniczonych MR. Messo, poznałam dokładnie rok temu na tragach HUSH WARSAW. Zerwałyśmy się z Martą z zajęć na studiach (nawet przez minutę nie żałowałyśmy tej decyzji) i zamiast słuchać o ganiającej się po paryskich ogrodach szlachcie, wybrałyśmy się na Stadion Narodowy. Wśród wielu wystawców, był właśnie on i jego najnowsza kolekcja. Mój wzrok działa wybiórczo. Rzadko, który kolor tak mnie przyciąga jak moja ukochana SZAROŚĆ, której tam nie brakowało! Przepadłam. Kupiłam spódnicę i ręcznie plecioną bluzę. Tak się zaczęła moja przygoda z marką, która trwa do dzisiaj!

 

Za co cenię ubrania MESSO? Za ich piękne wykonanie. Są doskonale odszyte. Wszystko od projektu, zakupu materiałów i wykonania odbywa się w Polsce. Od kilku miesięcy Messo ma swój butik przy Nowogrodzkiej 6. Często tam zaglądam, bo jest to idealne miejsce na spotkania (Marcin zacznie mi wystawiać rachunki za kawę). Pachnie tam domowym ciastem, jest przytulnie i elegancko. Każda kobieta czuje się jakby to miejsce powstało z myślą o niej.

Znam doskonale każdy pojedynczy element kolekcji MAGNIFIQUE. Wełniane płaszcze, koszule z kokardami czy garnitury w kratę. Nie chcę, żeby to brzmiało jak pean na cześć znajomego, ale tych ubrań po prostu nie chce się zdejmować. Są wykonane z miłych i otulających tkanin. Dopasowane idealnie do figury. Stopniowanie (numeracja od XS-L) i modele są perfekcyjnie opracowane, o czym świadczą czarne cygaretki, które na każdej z nas wyglądają tak samo dobrze. Projektanci (o których więcej w kolejnym poście) i szwalnia pracowali nad ich krojem ponad cztery lata, ale się opłacało! Wyglądają i układają się perfekcyjnie.

Ubrania te kupicie w butiku, poprzez stronę projektanta jak również na showroom.pl

Zapraszam Was serdecznie na kawę i zakupy do MESSO!

Zdjęcia: Marcin Szyszkowski

NEVER EVER

Nigdy przenigdy nie chciały pracować razem. Co się stało, że zmieniły zdanie? Poznajcie rodzinną historię założycielek brandu NEVER EVER.

Agata, wychowywała się w domu pełnym pasji i tworzenia. Mama Dorota projektowała biżuterię. Temat mody zawsze był jej bliski. W akcie młodzieńczego buntu wyjechała na studia do jednej z londyńskich szkół projektowania, bo fascynował ją świat zagranicznych designerów. Kilka lat pracowała, jako stylistka w znanych domach mody w Wielkiej Brytanii.

Potrzeba powrotu do Polski była jednak silniejsza. Postanowiła założyć własną markę. Jej mama nadal zajmowała się biżuterią, a Agata postanowiła pójść o krok dalej i stworzyć streetwearową kolekcję dla miejskich kobiet.

Dwie firmy wymagały jednak podwójnego zaangażowania i, nie oszukujmy się, generowały dublujące się koszty. Po długich rozmowach dziewczyny doszły do wniosku, że wykorzystają znajomość rynku Doroty i młodzieńczy entuzjazm Agaty tworząc wspólną firmę. I tak z gniewnego nigdy przenigdy powstała marka, która jest kwintesencją charakterów obu założycielek. To doskonała kompozycja smaku i nonszalancji w modzie. Pudełkowe formy płaszczy i dopasowane ołówkowe spódnice. Do tego zwiewne jedwabne sukienki i kurtki-bomberki z ręcznie haftowanymi motywami. Mimo uwielbiania do szarości, muszę przyznać, że jestem zafascynowana feerią barw i doborem materiałów.

Poznałyśmy się w kwietniu 2016 roku. Przygotowywałam materiał o dziewczynach do czasopisma o modzie, w którym wówczas pracowałam. To był miły początek cyklu o polskich projektantach. Never ever nie przypuszczałam, że będę tworzyć o nich blog.

Dzięki takim osobom jak Agata i Dorota wiem, że w pracy potrzebna jest przede wszystkim pasja. Ich miłość do mody przerodziła się w stworzenie oryginalnego brandu. Ubrania Never Ever możecie kupić w warszawskim butiku przy Mokotowskiej 61 i na stronie internetowej www.neverever.pl. Oczywiście zachęcam do odwiedzania Dziewczyn w ich małym królestwie. Ta kolorowa, a jednocześnie spójnie zaaranżowana przestrzeń, doskonale podkreśla ich i uwydatnia ich charaktery.

W kolejnym wpisie pokażę Wam nową kolekcję SS17. Sama nie mogę się jej już doczekać.

Zdjęcia:  Marek Tytus Gorczyński, Marcin Klaban, Katia Gold.

EWA OSTAFICZUK-OLBRYCHSKA

Uwielbiam ją. Tutaj powinnam zakończyć swój wpis. Dziękuję za uwagę. Ewa, to przede wszystkim cudowna dziewczyna, a do tego zdolna projektantka. Poznałyśmy się podczas BLOW premium trend show – targów mody w Royal Wilanów. Jej kolekcja od razu zwróciła moją uwagę. Minimalistyczne formy i świetne kroje sprawiły, że mam jej ubrania w swojej szafie i polecam innym szafom!

Ewa, jest absolwentką podyplomowego studium Projektowania Ubioru Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi i, tak jak ja, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego. Skończyła również Akademię Telewizyjną TVP. Napisałam, że zdolna? Napisałam. Warto ją poznać. Ona i jej projekty, to doskonały duet.

Co, w kolekcji MAZAN, (bo tak oficjalnie nazywa się marka), podoba mi się najbardziej? Przede wszystkim swetry. Mam dwa. Szary i czarny. Długie rękawy, idealna długość i dekolt na plecach sprawiły, że nosiłam je przez całą zimę. Nieważne, że to czysta wełna i co bardziej wrażliwym dziewczynom może odrobinę przeszkadzać. Jak zobaczycie je „na żywo”, od razu stwierdzicie, że zostały uszyte z myślą o WAS!

Ale swetry, to nie wszystko, co proponuje Ewa. Inspiracją do powstania kolekcji jest film Pokuta (Atonement) Joe Wrighta.

Jak mówi sama projektantka: Ta kolekcja, to manifestacja która powstała poprzez zderzenie nonszalancji i kobiecości ze skromnością, minimalizmem i męskością. Kontrastowość wyrazu i formy bardzo mnie inspiruje. Lubię niejednoznaczność, zestawienia skrajności, lecz pokazane za pośrednictwem subtelnych środków estetycznego wyrazu.

Świetna jedwabna szara spódnica i spodnie typu szwedy, to tylko niektóre propozycje. Warto zwrócić uwagę na piękne skórzane torebki oraz niezwykłe obrazy. Tak, tak. Ewa specjalizuje się w rysunku żurnalowym. Otrzymałam od niej jeden autorski rysunek i jestem nim zachwycona.

Będę o niej pisać i obserwować jej karierę! Trzymam za nią mocno kciuki!

Gdzie kupić ubrania MAZAN? Zapraszam do Conceptu 54 Ideas na ul. Rolną 195, w Warszawie. Oprócz pysznej kawy, oferuję również możliwość przymierzenia i pokochania jej ubrań. UWAGA! To uzależnia. Nie skończy się tylko na jednej rzeczy. Lojalnie ostrzegam. Do zobaczenia!

Makijaż i zdjęcia: Katarzyna Godlewska