Archive for styczeń, 2018

Gorąca czekolada

Na wysokości ponad 1470 m n.p.m.

BRODZIAK

Autor bloga „Hedonizm w czystej postaci”, czyli Marcin Konarski, podjął się trudnego wyzwania. Postanowił zaprzyjaźnić mnie ze sztuką fotografii. Ha! Od razu powiedziałam mu, że nie będzie łatwo. Lubię podziwiać polskich twórców, chodzić na wernisaże i słuchać o procesie powstawania dzieł. Nie umiem jednak wycenić wartości mentalno-sentymentalnej, tak jak w przypadku mody. Sztuka fotografii ściśle przenika się z branżą fashion. Bez zdjęć nie byłoby prasy, lookbook’ów i całej tej kolorowej promocji.

Pierwszy punkt na hedonistycznej mapie Warszawy to Galeria ETHOS przy Placu Trzech Krzyży. Możecie tam teraz podziwiać twórczość Szymona Brodziaka. Miałam przyjemność uczestniczenia w wernisażu fotografii z cyklu Ballerinas. Wystawa jest zapisem unikalnej sesji zdjęciowej, która odbyła się w 2016 roku na terenie budowanej wówczas galerii handlowej Posnania w Poznaniu. Niezwykle piękne kobiety, unoszące się lekko w baletowych pozach, wyglądają jakby taniec był ich sposobem na oddychanie, a nie wysiłkiem fizycznym. Cudowne czarno-białe zdjęcia, z których chętnie zrobiłabym galerię we własnym domu.

Nie tylko fotografie zrobiły na mnie wrażenie. Ich autor okazał się niezwykle skromnym – jak na tak liczne osiągnięcia i wyróżnienia – twórcą. Osobiście oprowadzał nas po wystawie opowiadając jak powstawały poszczególne zdjęcia.

Urodzony w 1979 roku, uznany na świecie fotograf z Poznania, jak do tej pory był najmłodszym artystą, którego prace zostały wystawione w Muzeum Fotografii – Fundacji Helmuta Newtona w Berlinie. Zdobywca wielu prestiżowych nagród w kraju i zagranicą m.in. Prix de la Photographie Paris 2016 czy FashionTV Photographers Awards 2013. Od kilku lat konsekwentnie rozwija sieć autorskich galerii fotografii – Brodziak Gallery. Jego motto brzmi: „Jesteś tym, co widzisz.”

Niech #brodziakpower będzie z Wami przez cały 2018 rok!

Fotorelacja Dawida Słowińskiego pochodzi z materiałów udostępnionych przez organizatorów.

Zdjęcie przewodnie Paweł Mazurek.

MODNE UJĘCIA II

Nie dość, że zna się na modzie, to w dodatku świetnie o niej opowiada. Nie boi się krytyki i otwarcie mówi, czego nie lubi w modzie made in Poland. Jeśli myślicie, że słyszeliście już wszystko i żadne wyznanie już was nie zaskoczy, to bardzo polecam mój wywiad z Mikaelą Sandell. Twórczyni brandu „1683” (data bitwy pod Wiedniem) w swojej pracy stawia na polskie korzenie.

 

Mimo że w naszym kraju mieszka dopiero od trzech lat, polskość jest w niej od zawsze. Zna historię naszego kraju jak mało kto. Mało tego, wiedzę tę zawiera w swoich realizacjach. Wspólnie z Sebastianem Szaratą tworzą niezwykłe kolekcje przy Placu Konstytucji w Warszawie. Uwielbiam ich brak ograniczeń i pomysłowość. Sama chętnie ich odwiedzam i chłonę atmosferę tego miejsca. Przekonajcie się sami. Zapraszam na odcinek „Modnych ujęć” na portalu Poznajtrendy.pl.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

To właśnie suknia ich autorstwa zwróciła ostatnio Waszą uwagę. Jestem nią zauroczona. Oprócz tego, że można ją nosić na trzy sposoby, jest szalenie uniwersalna. Dzięki odpowiednim dodatkom, możecie z niej stworzyć dziewczęcy i nowoczesny look z trampkami lub zestawić ją z eleganckimi szpilkami i BAM! mamy stylizację na wieczorową galę. Jak mawia Mikeala: nie znam pojęcia too much w modzie.

No, ja chyba już też nie.

 

Zdjęcia: Paweł Mazurek

 

WoolByAnn

Czy można porzucić korporacyjne przyzwyczajenia i po prostu zacząć żyć? Okazuje się, że tak. Ania inspiruje mnie od samego początku, kiedy tylko dowiedziałam się o jej pomyśle. Odeszła z agencji i została…dziergającą na drutach panią swojego szczęścia.

Słyszałam wiele podobnych historii. Jedna decyzja. Odejście z dobrze płatnej posady. Wyprowadzka w Bieszczady. Ponowna nauka oddychania. Odnajdywanie radości w drobnych przyjemnościach. Dobrze rozumieją to osoby, które codziennie rozpoczynają swój dzień od korków, zatłoczonych tramwajów i pracy przy biurku w przepełnionych open space’ach. Nie żebym sama nie należała kiedyś do tej grupy. Ania tworzy swoje niezwykłe realizacje w zaciszu swojego niezwykłego domu. Dzięki jej talentowi ponownie odkrywam wełnę. To dla mnie powrót do korzeni. Nigdy wcześniej o tym nie pisałam, ale mój dziadek hodował merynosy. Tak, tak. Jako dziecko bardzo dużo czasu poświęcałam na pracę w domowym gospodarstwie. Wiem dużo nie tylko o hodowli, ale i o cyklu „tworzenia wełny”. Mój tata był kiedyś mistrzem w strzyżeniu owiec. Robił to niezwykle sprawnie i z dużym zaangażowaniem. Chciałabym, żeby moje dzieci doświadczyły kiedyś tego uczucia podekscytowania moją pracą. Ja doskonale pamiętam, jak z całkiem pokaźnych rozmiarów owcy, nagle robiła się chudzina o zabawnych kształtach. Wiecie, że lanolina zawarta w wełnie bardzo dobrze nawilża skórę i od lat wykorzystuje się ją do tworzenia kosmetyków? Nigdy bym się nie spodziewała, że teraz z takim rozrzewnieniem będę to wspominać. Skoro mam już wiedzę praktyczną, chcę Wam opowiedzieć o tym, co i dla kogo tworzy WoolByAnn.

 

 

Spod jej ręki wychodzą niezwykłe czapy, kominy i ciepłe pledy. Ręcznie plecione lub wykonane na specjalnych drutach, z wybranej i ściśle przez nią wyselekcjonowanej wełny z domieszką jedwabiu i innych szlachetnych dodatków. Zapytacie pewnie czy gryzie. Nie ma zębów, więc nie. Ale wiem jak różnie można reagować na wełnę. Warto przed zakupem się do niej poprzytulać i przekonać się na własnej skórze.

 

Specjalnie dla mnie Ania przygotowała szarą (a jakże) czapę i komin z grubego splotu. Ponieważ uwielbiam takie formy, od razu uznałam, że to będzie mój hit tej zimy. Mimo braku śniegu (edit: dzisiaj spadł), przymrozki robią swoje. Komplet bardzo dobrze się sprawdza i nie zamieniłabym go na żaden inny.

To nie tajemnica, że ten blog istnieje dzięki takim zdolnym twórcom. Ponieważ ja mam nawet problem z symetrycznym zawiązaniem butów, zawsze podziwiam i chwalę osoby, które własnoręcznie potrafią wykonać tak zachwycające rzeczy.

Polecam!

Zdjęcia: Paweł Mazurek

FDA

Styczeń zaczął się bardzo aktywnie. Od początku roku nie mam funkcji “zwolnij”, bo dzieje się tak wiele fantastycznych rzeczy. W restauracji Florentin, przy hotelu Indigo, w Warszawie odbyło się spotkanie prasowe 9. edycji najważniejszego konkursu dla młodych projektantów Fashion Designer Awards, którego pomysłodawczynią i producentką jest Joanna Sokołowska-Pronobis. Z Asią znamy się od dawna. Bardzo ją wspieram przy organizacji tego konkursu. Wiem, jak dużo pracy ale i satysfakcji, niesie ze sobą organizacja takiego przedsięwzięcia.

Tegoroczny konkurs przebiega pod hasłem „Tribute to nature”. To bardzo szerokie pojęcie, dające duże pole do interpretacji. Ponieważ natura inspiruje twórców już od początków dziejów, tym razem mam nadzieję będzie podobnie.

– „Dla mnie królową wszelkich dzieł, której nigdy nie da się prześcignąć, a którą można jedynie podziwiać jest natura. Różnorodność kształtów, kolorów, całe jej bogactwo jest dla mnie nieskończoną inspiracją. Polecam to każdemu projektantowi na początku drogi. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, by dostrzec harmonię kształtów i połączeń kolorystycznych. Mam nadzieję, że ten temat wyzwoli wśród uczestników pierwotną potrzebę wyrażenia siebie. Prawdziwy przekaz płynie prosto z duszy” – mówi Agnieszka Maciejak.

Mam nadzieję, że wielu twórców spróbuje swoich sił w tej edycji. Naprawdę warto, bo zarówno jury, jak i nagrody są bardzo prestiżowe. W gronie oceniających zasiądą m.in. Gosia Baczyńska, Agnieszka Maciejak, duet BIZUU, czyli Zuzanna Wachowiak i Blanka Jordan, oraz stylistki Dorota Williams i Joanna Horodyńska, najbarwniejsza blogerka modowa Tamara Gonzalez Perea, aktorki, ikony mody: Marieta Żukowska, Karolina Gorczyca , Maryna Tomaszewska, założycielka portalu Fashion Post i Andrzej Foder, dyrektor MSKPU. 

Podczas samego spotkania ważnym tematem była ekologia i świadome zarządzanie surowcami w kolekcjach.

Co będą mogli wygrać laureaci? Nagrody są imponujące. Staże u polskich i zagranicznych projektantów, pokaz kolekcji podczas wielkiej gali FDA, która odbędzie się 23 kwietnia 2018 roku, szkolenia z zakresu prowadzenia własnej marki, i co najważniejsze, dużą satysfakcję z wygranej. Dla dotychczasowych laureatów udział w konkursie był przełomowym momentem w karierze.

Czasami żałuję, że modę tylko podziwiam, ale nie umiem jej tworzyć…

Zdjęcia: materiały prasowe

ŚWIATŁOCZUŁY

Uwielbiam takie spotkania. Podczas rodzinnej uroczystości zaprzyjaźniony Światłoczuły fotograf zapytał, czy widziałam jak pięknie zachodzi słońce? Nie, to nie był podryw. Rzeczywiście tego dnia słońce zachodziło na pomarańczowo, a grudniowe zimno wyostrzyło przejrzystość powietrza. Żal byłoby nie wykorzystać tak pięknych warunków. Ponieważ spotkanie odbywało się w klasycznym zajeździe, a tuż obok  znajdowały się podmokłe łąki i parking, warunki jakby same narzuciły konwencję fotografii. Tak oto w dziesięć minut powstała naturalnie słoneczna sesja, w stylizacji od polskich projektantek – Eweliny Rasińskiej i Magdy Hasiak.

Światłoczuły, czyli Kazimierz Chmiel, na co dzień pracuje w Zamościu. Jego fotograficzne atelier, to niezwykłe miejsce, bo dużą jego część zajmuje aparat do wykonywania obrazów srebrowych, takich jak w XIX wieku. Mokry kolodion. Kojarzycie fotografie, na których widzimy usztywnionych panów z wąsem i panie z potomstwem na kolanach? Długi czas naświetlania nadaje im charakterystycznej poświaty. Mamy taki wspólny plan, by wykonać podobne zdjęcie. Nie wiem jak wytrzymam ponad minutę bez ruchu, a tym bardziej bez mówienia, ale efekt wart jest poświęcenia. Podobno Kazik ma specjalny „głowotrzymacz”. Muszę się tylko odpowiednio wystylizować. Zapleść warkocze i tym podobne.

Cieszę się, że znam tak zdolnych twórców. To naprawdę niespotykane hobby. Wiecie, że wyszukiwanie tego typu talentów, to moja pasja, a w tym przypadku mogę napisać o wyjątkowym szczęściu. Takie realizacje to rzadkość, nie tylko w naszym kraju, ale i na świecie. Światłoczułe szczęście.

Zdjęcia: Kazimierz Chmiel

 

 

 

 

 

MICHAŁ SZULC

Michał Szulc znany jest z tego, że jest nieznany. Nie zobaczymy go w skandalizujących artykułach, mało go w kolorowej prasie, i nawet jak z nim rozmawiasz, to jest go w tej rozmowie mało. Skromny, zdolny i według mnie, mocno niedoceniany projektant, pokazał niedawno swoją najnowszą kolekcję ARS GRATIA ARTIS SS18

Poznaliśmy się w…TK Maxx. Nie, nie na zakupach tylko podczas akcji na rzecz Stowarzyszenia Wiosna, dla której Michał zaprojektował piny. Dochód z ich sprzedaży wspierał podopiecznych organizacji.

To był mój trzeci pokaz projektanta. Co je wyróżnia? Każdy z nich realizowany był przy dźwiękach muzyki na żywo. Tak było i tym razem. Rozpoczął go perkusyjny występ piętnastoletniego Igora Faleckiego. Na miejsce wydarzenia wybrano kameralne Studio Mąka na Mokotowie.

W kolekcji zobaczymy dużo asymetrycznych propozycji z ciekawymi wiązaniami. Przyciągającym wzrok elementem,  są foliowe dodatki w postaci samodzielnych rękawów, jak i pasków przepiętych w talii. Obok stonowanych kolorów ziemi, projektant pokazał nasycone czerwienie i dużo białych i błękitnych sylwetek. Mnie najbardziej podobały się kuloty z ciekawymi kieszeniami oraz obszerne koszule i upięte, jakby na kokardę, spódnice. Lubię też, zauważalną u Michała, warstwowość i nakładanie na siebie pozornie niepasujących elementów.

 

Cenię go za swobodę tworzenia i elegancki minimalizm. Jego pokazy nie gromadzą celebrytów, ale ludzi, którzy cenią modne spojrzenie i nie przychodzą tam tylko po to, żeby napisali o nich na popularnym portalu. W kontekście twórczości Michała pisze się o modzie, a nie o skandalu czy odsłoniętych pośladkach. Chociaż nie brakowało tu nagości, była ona elegancka i jakkolwiek to brzmi, zachowawczo dziewczęca.

 

Fot. Marek Makowski, Paweł Mazurek
Fryzury: Konrad Kłos Hair Emergency
Makijaż: Agata Kalbarczyk, asystentka: Emilia Noremberg
Buty: 4F.

MODNE UJĘCIA I

 

Wspólnie z portalem poznaj trendy.pl zapraszam Was na Modne ujęcia. Mój autorski cykl spotkań z ciekawymi gośćmi, w którym rozmawiamy o kobietach, modzie i urodzie oraz o tym, jak intrygujący jest nasz świat. Nas kobiet.

W pierwszym odcinku spotkałam się z Magdą Hasiak, – poznańską projektantką, która tworzy swoje kolekcje zgodnie z żywiołami. Ona sama jest bardzo żywiołowa. Ćwiczy, biega i jest wulkanem energii. Polecam Wam ten wywiad. Dowiecie się, jak powstają jej kolekcje, czy przygotowuje sobie ubrania wieczorem, i jak bardzo potrafi być gniewna.

Zapraszam.