Za chwilę Nowy Rok. Portale, magazyny i chyba wszyscy dokoła, rozpisują się o noworocznych postanowieniach. Będę mniej jadła, piła więcej WODY, codziennie nakładała balsam i regularnie chodziła na depilację. Nie, to nie są moje plany. Od kilku lat nic nie planuję i nie zakładam zmian. Znam siebie i wiem, jak często brakuje mi czasu na oddychanie, o regularnym peelingu w ogóle nie wspominając. Trochę zazdroszczę tym kobietom, które mają tak silną wolę, by realizować te starannie zapisane w kalendarzu notatki. By w ogóle mieć zasady i ich przestrzegać. Ja mam wzloty i regularne upadki. Nie piszę tego, by się ze sobą rozliczać, tylko po to, żeby pokazać, że wymuskany internetowy look, to efekt starań, a nie norma. Norma, to ciągły pośpiech, brak czasu i tysiące rzeczy do zrealizowania. Sama się nakręcam, więc bliscy zabronili mi narzekać. Nie umiem robić jednej rzeczy, więc zasadą stało się robienie pięciu. Działam jak nakręcona, po czym przychodzi taki moment, kiedy padam bez sił. Nawet nie wiem, ile miałam takich sytuacji w 2017 roku. Pewnie kilkadziesiąt. Taki mój osobisty rollercoaster. Normalny, świadomy i ulubiony.
Wszystkim Wam życzę pięknych dni. Bez względu na ilość postanowień pamiętajmy, że ważne jest by żyć w zgodzie ze sobą. Kochać to, co się robi i korzystać z szans.
Udanego Nowego Roku.
AM
Zdjęcie: Kazimierz Chmiel
Najnowsze komentarze