Posts Tagged ‘projektantka’

BARTMANSKA

Ten blog powstał właśnie po to, żebym mogła odkrywać przed Wami tak zdolnych i kreatywnych ludzi jak Klaudia Bartmańska. Jej kolekcja jest dostępna m.in. w TFH Koncept – miejscu styku mody, kultury i wiedzy o trendach i projektantach.

Dlaczego  właśnie te ubrania zwróciły moją uwagę? Ponieważ łączą cechy, które w odzieży cenię najbardziej – skrupulatne wykończenia, łączenia tkanin, ciekawe detale i idealnie dopasowane kroje.

Suknia z atelier BARTMAŃSKA tak bardzo zawładnęła moim sercem, że to właśnie ją wybrałam na nagranie „Pytanie na śniadanie” w TVP2. Delikatny jedwab w niebiesko-szarym odcieniu, pięknie komponował się z wnętrzem najbardziej znanego korytarza telewizji.

Skąd taka miłość do mody? Klaudia od dziecka lubiła rysować, malować, wycinać i przyklejać. W liceum, w momencie kiedy trzeba było powoli deklarować jakieś przywiązanie do wykonywanego w przyszłości zawodu była pewna, że zostanie architektem. Wszystko na to wskazywało. Chodziła na zajęcia przygotowujące do egzaminu na architekturę, a później na studiach opracowywała różnego rodzaju projekty urbanistyczne i architektoniczne. Jak to się stało, że została projektantką odzieży? Wszystko przez udział w konkursach związanych z projektowaniem…ale w dziedzinie mody. Zaczęła odnosić duże sukcesy i stopniowo pociągało ją to coraz bardziej.

Po ukończeniu studiów z architektury zdecydowała, że nie chce tracić czasu na kolejne studia związane z projektowaniem. Wybrała Międzynarodową Szkołę Kostiumografii i Projektowania Ubioru w Warszawie, gdzie czas nauki wynosił 1,5 roku (w tym semestr dyplomowy). Jak się domyślacie, było to dla niej idealne rozwiązanie. MSKPiU w połączeniu ze studiami na architekturze dały jej solidne podstawy do tego, aby poradzić sobie w branży.

Klaudia, to bardzo skromna dziewczyna, która nadal twierdzi, że jest na początku drogi i swojej modowej przygody. Jeśli chodzi o stworzone do tej pory kolekcje, najlepiej wspomina tę pierwszą. Była to mini kolekcja składająca się z czterech sylwetek, którą przygotowała nie mając żadnego wykształcenia ani doświadczenia w projektowaniu ubioru. Zaprojektowała ją na konkurs dla młodych projektantów Fashion Designer Awards, gdzie dzięki oddanym na nią głosom dostała się do finału. Właśnie to wydarzenie sprawiło, że zdecydowała się pójść w kierunku projektowania ubioru.

Dlaczego tak bardzo podobają mi się jej projekty? Ponieważ projektuje dla kobiet, które są już znudzone masową modą i szukają rzeczy, które będą wykonane przez profesjonalne krawcowe z największą dbałością o detal. Stawia na swoje wyczucie i słucha intuicji, która zazwyczaj jej nie zawodzi. Tworząc kolekcje lubi czerpać z architektury i natury, a indywidualne projekty konstruuje kierując się charakterem danej osoby. Lubi jak jej ubrania podkreślają osobowość, a nie są jedynie przebraniem.

Jakie ma plany na przyszłość? Na chwilę obecną ciągle rozwija swoją markę BARTMANSKA. Szykuje właśnie kolekcję na nowy sezon. Pracuje również jako architekt wnętrz i bierze udział w kilku projektach związanych z designem. Niedawno wystartowała również jej nowa marka LAGO, którą współtworzy z przyjaciółką. Ma dużo pracy, bo tak jak ja, nigdy nie odmawia ciekawych projektów, które czekają gdzieś na horyzoncie. Chciałaby otworzyć własny showroom, w którym mogłaby osobiście spotykać się z klientkami i projektować dla nich. Obiecuję, że będę pierwszą, która stworzy wraz z Klaudią jakiś ciekawy projekt.

Czy jako młoda projektantka podejmie wyzwanie zagranicznej ekspansji? Jak sama twierdzi chwilowo nie jest jeszcze na to gotowa. Do tego potrzebny jest większy zespół, a ona wciąż nad wieloma rzeczami pracuje sama. Nie oznacza to jednak, że świat się o nią nie upomina. Miała już propozycję, żeby wysłać całą kolekcję do Los Angeles, ale to było na początku kariery. Nie wiedziała z czym to się wiąże i zrezygnowała. W pierwszej kolejności chciałaby zacząć od zagranicznych platform sprzedażowych, może później przyjdzie kolej na butiki.

Skoro projektowanie to także jej pasja, zapytałam ją, jak ocenia styl Polek. Twierdzi, że ubieramy się świetnie! Od jakiegoś czasu zauważa, że jesteśmy coraz bardziej świadomymi klientkami, zaczynamy zwracać uwagę na bardziej wyszukane wzornictwo i kroje dopasowane do sylwetki.

Jeśli wydaje się Wam, że praca projektanta to nic trudnego, muszę niestety tutaj zmienić nieco spojrzenie na tę kwestię. To praca pod presją czasu, konkurencji i wyników sprzedaży. Jak się nie poddać i trwać przy obranym kierunku? Warto mieć osoby, na które możemy liczyć bez względu na sytuację. Klaudia ma takie wsparcie w mamie. Śmieje się czasami, że mama jest także jej menadżerem. Odbiera rzeczy od krawcowych, odpowiada za wysyłki i przypomina o płaceniu ZUSu.

Przyznacie, że taki partner biznesowy to skarb!

Przejdźmy do konkretów. Kolekcje z atelier BARTMANSKA możecie stacjonarnie kupić w Warszawie w butiku TFH przy Szpitalnej 8, a także w sklepie internetowym na stronie www.bartmanska.eu. Poza tym rzeczy są również dostępne na platformie Pakamera. Z klientami zainteresowanymi szyciem miarowym Klaudia spotyka się osobiście.

Polecam!

Zdjęcia: Paweł Mazurek oraz materiały przekazane przez projektantkę.

SUI

Jakie są Twoje pierwsze skojarzenia, kiedy czytasz informację na metce, że rzecz została wyprodukowana w Chinach? Jeśli tak jak ja marszczysz czoło, to znaczy, że ten tekst jest właśnie dla Ciebie.

Sui „poznałam” – bo nigdy się nie widziałyśmy – dzięki mojej przyjaciółce. Ola wspomniała mi kiedyś w rozmowie, że jej koleżanka tworzy niezwykłe torby, których wzornictwo jest zupełnie inne od tego, do którego przyzwyczaili nas rodzimi projektanci. Od kilku lat mieszka w naszym kraju, skończyła jedną z najlepszych polskich uczelni ekonomicznych i postanowiła, że będzie kultywować tradycje swoich przodków. Projektantka ma misję pokazania nam, że Chiny to nie tylko wielka fabryka świata – to także tysiące lat tradycji, doświadczenia i wysokiego kunsztu lokalnych twórców rękodzieła.

Teraz z wielką dbałością i starannością projektuje torby. Dzięki nawiązaniu współpracy z utalentowanymi ludźmi, udało jej się otworzyć w Chinach własną pracownię, w której tworzą wspólnie te piękne wyroby. Ich niezwykły kształt, jakość wykończenia i dobór materiałów sprawia, że są oryginalne i nie do podrobienia.

Najbardziej lubię czytać ich opisy na stronie lub w postach na Facebooku. Brzmią jak powieść. Sui wyjątkowo pięknie  o nich opowiada. Każdą z nich traktuje jak członka rodziny lub najlepszą przyjaciółkę.

Chiny to nie tylko wielka fabryka świata – to także tysiące lat tradycji, doświadczenia i wysokiego kunsztu lokalnych twórców rękodzieła.

Zdjęcia Paweł Mazurek

LIDIA KALITA

Ostatni pokaz Lidii Kality na sezon AW 17/18 mocno podzielił środowisko. Jedni zarzucają projektantce, że ta kolekcja wygląda tak, jakby właśnie dopiero co odkryła punk, inni cieszą się, że nie uległa stereotypom i pozwoliła sobie na realizację marzeń.

Do tej pory Lidia Kalita znana była, jako twórczyni jednej z najbardziej rozpoznawalnych polskich marek, jaką jest SIMPLE. Lidia wraz z siostrą stworzyły brand dedykowany kobietom z biur, zmęczonych nieco nudnymi garniturami czy garsonkami. Nowy duch stawiający na biurową elegancję z drapieżnym pazurem w postaci efektownych faktur i kolorów, czy ciekawych krojów, zdobył serca Polek. Każda elegantka wybierała te ubrania (często całe looki prezentowane na manekinach), bo miała gwarancję dobrego stylu, trendów i efektu wow.

Po sprzedaży SIMPLE, Lidia przez jakiś czas nadal współpracowała z marką. Ostatecznie podjęła decyzję o stworzeniu czegoś autorskiego, firmowanego jej imieniem i nazwiskiem. Już, jako Lidia Kalita, tworzy niezwykle subtelne i kobiece projekty. Jej pracownia i showroom, to bardzo ciekawe miejsce pełne inspirujących myśli i pomysłów.

Kiedy spotkałam się z nią pierwszy raz, byłam nieco onieśmielona całą tą atmosferą. Każdy ma tam swoje miejsce i rolę do spełnienia. Można poczuć się częścią zespołu i zobaczyć jak pracuje projektantka, jak realizują się jej wizje i pomysły.

Miałam przyjemność przygotować o niej materiał do magazynu HOT Moda. Prezentowałam wtedy limitowaną, świąteczną kolekcję w niezwykle barwne wzory. Sesję zrealizowałam wspólnie z Tytusem, w znanej warszawskiej restauracji „Pod Gigantami”.

  

Podczas ostatniego pokazu razem z kamerą Poznajtrendy.pl pytałam moich rozmówców o styl punk w ich codziennych stylizacjach. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, że każdy z nich ma ramoneskę czy chociażby koszulę w kratę.

A jak Wy odbieracie najnowszą kolekcję? Jak dla mnie „Punk’s not dead”, to zupełnie inny rozdział. Nie należy jej oceniać przez pryzmat dotychczasowej twórczości. Sylwetki prezentowane na wybiegu, umiejscowionym pomiędzy szynami tramwajowymi, to miks grunge’u i punku. Głośna muzyka, która tak podobała się Patricii Kazadi oraz długo wyczekiwane przez Filipa Bobka męskie looki (prezentowane m.in. przez Jakoba Kosela), przełamały wszystkie stereotypy o zachowawczości projektantki. Same fasony, czyli podarte jeansy, T-shirty z modnymi teraz aktywizującymi hasłami czy oversize’owe swetry, to tylko niektóre elementy tego zestawienia. Muszę wspomnieć o współpracy projektantki z marką obuwniczą Badura. Tą kolaboracją jestem wręcz zachwycona. Mocne buty (tak pożądane w tym sezonie) połączone z transparentnymi sukienkami oglądało się wyjątkowo dobrze. Jeśli chodzi o kolory kolekcji, to dominują biele, szarości i czernie z elementami soczystej limonki. Dużo ciekawych dodatków jak agrafki, ćwieki czy kryształowe aplikacje dodawały stylizacjom undergroundowego charakteru.

Zdjęcia z pokazu: Filip Okopny

Źródło grafiki: esklep.lidiakalita.pl

Zdjęcia z restauracji „Pod Gigantami”: Tytus Gorczyński

MAGDA HASIAK

Po raz pierwszy zostałam zaproszona na sesję do Poznania. Projektantka uznała, że pisząc o jej ubraniach dobrze byłoby poznać miejsce w którym powstają. To był dobry pomysł. Teraz wiem, jak ważne jest tło oraz środowisko, z którego wywodzą się kolekcje. Zdecydowanie zmienia to nasz odbiór. Nadaje rzeczom cechy.

Magda Hasiak pracuje z dala od Warszawy. Jej kolekcje się przenikają, bo projektanta wierzy w ciągłość zdarzeń. Tworzy cztery kolekcje kapsułkowe w ciągu roku. Każdy pojedynczy element można ze sobą zestawiać komponując ciekawe looki. Ich formy nie są oczywiste, co mnie najbardziej w tym pociąga. Magda śmieje się, że nawet wykończenie koszuli musi być dalekie od standardowego. Rzeczywiście tak jest. Asymetryczne swetry, rozcięcia na plecach i obłe mankiety. Te z pozoru proste zabiegi są bardzo charakterystyczne dla tej pracowni.

Dekonstrukcja, zabawa tkaninami i dodatkami, odwracanie utartych schematów. To jedno zdanie obrazuje potencjał marki. Projekty powstają właśnie przy Zwierzynieckiej 7, w samym centrum Poznania. Magda zdecydowała się na rozwiązanie, jakim było połączenie butiku i pracowni. Klienci mogą zobaczyć jak powstają ich ubrania. Mało tego, mogą dotknąć materiałów, porozmawiać z paniami odpowiedzialnymi za formy i wykroje. Ja byłam tym zachwycona. Odwiedzając to miejsce czuje się proces twórczy. To, co napisałam powyżej. Tutaj ubrania mają duszę. Nie powstają tak po prostu, bo pasują do kolekcji. Są przemyślane i dopracowane w każdym najmniejszym detalu.

Najnowsza kolekcja nosi nazwę PERHAPS. To propozycja dla kobiet ceniących sobie elegancję w casualowym wydaniu. Jeśli brzmi zbyt enigmatycznie, to wyjaśniam, co przez to rozumiem. Znajdziemy tu białe i czarne koszule, ale nie takie standardowe do biura. Przedłużone formy – które ja oczywiście nosiłabym jak sukienkę lub tunikę – zestawione z rurkami (zakończonymi suwakami) prezentują się oryginalnie, mimo, że to z pozoru tylko bluzka i spodnie. Wiecie, że lubię proste formy. Na co dzień mogłabym nosić tylko pudełkowe sukienki i botki, (ale wtedy ten blog nazywałby się pudełek.pl). Tutaj odkryłam na nowo, że prostota ma wiele wcieleń.

Żeby jednak nie było tylko tak biało-szaro, w kolekcji znajdziemy też kwiatowe printy i mocne magentowe akcenty. Moją uwagę zwrócił płaszcz w dość charakterystyczny wzór. Na początku nie byłam przekonana czy będę dobrze w nim wyglądać, ale po jego założeniu zmieniłam zdanie. ZAWSZE warto przymierzać rzeczy. Często to, co wygląda niepozornie na wieszaku, może idealnie wyglądać na ciele. Ten płaszcz jest tutaj dobrym przykładem.

 

„Proponuję połączenie różnych PRADWODPODOBNYCH koncepcji bycia sobą. Od białych oversizowych koszul, w które możemy schować sporo emocji (bo są i neutralne i wyraziste jednocześnie) do kolorowych koszul, których charakter nadaje to z czym je zestawimy – do legginsów z zamkami czy skórzanej spódnicy PRAWDOPODOBNIE wypadną różnie.” – mówi Magda.

To, co mnie najbardziej urzekło w tych kolekcjach to ich wielowymiarowość. Robiąc zakupy w jednym miejscu możesz w tej samej chwili być grzeczną dziewczyną z sąsiedztwa, miłośniczką podróży w kosmos, jak i elegancką businesswoman. Do tego dobrałyśmy jesienne buty z kolekcji Ryłko. Jak widzicie każdy look, to zupełnie inny styl.

Specjalnie do tego projektu zaprosiłam Damiana Andrzejewskiego, którego poznałam kilka miesięcy wcześniej podczas eventu w stolicy Wielkopolski. Jako fotograf reportażowy miał dość trudne zadanie. Pokazanie butiku, pracowni i mnie w kontekście mody. Jak mu wyszło? Oceńcie sami.

Makijaż: Katia Gold

Włosy: Emilia Liwska

Biżuteria: Gosia Orłowska Designs

Torby: MF Marta Feliks

 

MAGDA HASIAK – do mody nie ma nabożnego stosunku. Nie chce przebierać, tylko ubierać. Tworzy dla pewnych siebie i niezależnych kobiet, które cenią wygodę, ale nie boją się iść pod prąd. Wszystkie produkty sygnowane marką Magda Hasiak powstają w autorskiej pracowni projektantki, która czuwa nad każdym etapem produkcji: od szkicu po wykończenie najdrobniejszych detali. W projektowaniu inspiruje się współczesną architekturą, której niebanalne rozwiązania stara się przełożyć na sferę mody.

www.magdahasiak.com

 

 

 

1683 ATELIER

To jedna z najbardziej enigmatycznych marek jakie znam. Główna projektantka, to niezwykle zdolna, ale równie krytyczna i wymagająca (także od siebie) osoba. Swoje kolekcje tworzy inspirowana historią. Jej atelier, to prawdziwy zbiór pamiątek i unikatowych artefaktów.

Mikaela jest pół Polką, pół Szwedką. Studiowała w Londynie. To tam zdobyła wiedzę o modzie i nabrała przekonania, że w tę właśnie stronę będzie podążać. Tęsknota za krajem przodków sprawiła, że postanowiła przyjechać do Polski. Nie planowała długiego pobytu, ale mieszka tu teraz i mam nadzieję, że tak pozostanie.

Nazwa brandu pochodzi od znanej bitwy, która rozegrała w 1683 roku. Wiecie, o której myślę? Ja przeskanowałam kilka razy umysł, żeby sobie to przypomnieć.

Jej pracownia i showroom mieszczą się przy Placu Konstytucji w Warszawie. To tutaj powstają projekty, koncentruje się życie i bije serce marki. Każdy pojedynczy element kolekcji jest pełen symboliki i niesie ze sobą przesłanie. Ubrania według Mikaeli, to środki osobistego wyrazu. To jak wyglądamy, mówi o nas więcej niż tysiąc słów. Zgodnie z jej dewizą, dzisiaj nie ma czasu na opowiadanie o sobie. Po prostu pokaż mi swoją szafę.

Mam do niej ogromny szacunek. Doskonale wie, czego chce. Od początku ma w głowie plan, jak będzie prezentowała się kobieta, dla której tworzy ubrania. Nosi w sobie wizję piękna.  Nie znosi głupoty i braku szacunku do wyglądu. W swoich zbiorach zgromadziła niepowtarzalne torby (np. tę w kształcie kartonu mleka od Moschino), buty (przypominające kopyta) oraz ubrania vintage.

Uwielbiam jak mówi: Nie znam powiedzenia too much w modzie. Ubiera znane polskie aktorki, stylizuje sesje zdjęciowe i bierze udział w ciekawych projektach modowych, o których mam nadzieję, wkrótce Wam napiszę.

Jaka jest jej najnowsza kolekcja? Pierwszy raz od dawna mam problem z opisaniem genezy powstawania całości czy poszczególnych sylwetek. Obok ozdobnych sukien z wyszywanymi gorsetami, znajdziemy monochromatyczne zestawy. Ale to nie garnitury, a bombery zestawione ze spodniami typu oxford. Kontrastujące i silne kolory w jednej stylizacji? Ależ bardzo proszę. Fuksjowe spodnie, do tego amarantowa bluzka z czymś na kształt kotylionów w kolorze zieleni, błękitu i wspomnianej fuksji. Gdyby tego było mało, kolejny zestaw to gorset z niewiarygodnie oryginalną spódnicą. Krótki przód w biało-czarnym kolorze, a z tyłu wielowarstwowy tren do ziemi o barwie dojrzałej pomarańczy.

To właśnie w spodniach projektu 1683 Atelier byłam na pokazie duetu Paprocki & Brzozowski. Jestem tą stylizacją zachwycona. Podobnie jak białymi kryjącymi rajstopami które musiałam kupić, bo przezroczysta tkanina plus mocne światła reflektorów dałyby efekt odwrotny od zakładanego. 😉 Pamiętacie moją sesję w magazynie Cosmopolitan? Czarna suknia z koronki i torba z literą od mojego nazwiska, również powstała w tej pracowni.

Zdjęcie: Marcin Klaban dla Cospomolitan.

Zobaczcie niezwykły efekt naszej współpracy.

Zdjęcia: Marek Tytus Gorczyński