Posts Tagged ‘polscy projektanci’

SZARA BLUZA

Pod jednym z moich zdjęć, ktoś napisał, że nie lubi dresówki, ale ta bluza jest spoko. Zabrzmiało niemal jak komplement. Na co dzień unikam dresów. Mimo, że komfortowo się w nich czujemy na Boga zostawmy je w domu i cieszmy oczy najbliższych, a nie ulicy i kolegów z pracy. Kilka lat temu, kiedy szary dres wkroczył na salony, sama zakupiłam kilka zgrabnych sukieneczek. Ale wtedy byłam w ciąży i dużo należało mi wybaczyć.

 

Co się nagle zmieniło? W zasadzie to nic. Odkryłam jednak, że fajna bluza z szarej dresówki może mi towarzyszyć w długiej podróży. Schowałam się w niej i nie zastanawiałam jak postrzegają mnie inni. Dzięki wielkiej kieszeni mogłam mieć przy sobie niezbędne akcesoria, jak telefon czy błyszczyk. Ogromny kaptur zakrywał znamiona zmęczenia. Uratowała moje postrzeganie siebie. Jakby zwolniła z odpowiedzialności bycia zawsze ładną. Też lubicie takie ucieczki? Mnie zdarzają się zawsze podczas podróży. Ponieważ często zwiedzamy Europę decydując się na samochód, a nie samolot, wygodny strój jest jak najbardziej wskazany.

Dzięki bluzie z Never Ever po raz kolejny udowodniłam sobie, że polscy projektanci nawet ze zwykłej dreswymówki potrafią zrobić niezbędny element w szafie. Ponieważ to unisex polecam także panom. Możecie je kupić swoim dziewczynom, a potem bezkarnie podkradać. Zawsze działa to w drugą stronę, prawda?

Sesja zrealizowana w wiedeńskim hotelu dzięki uprzejmości mojego męża, który pogodził się z tym, że mogę zrezygnować z jedwabiu, ale nigdy z koloru szarego.

 

MODNE UJĘCIA II

Nie dość, że zna się na modzie, to w dodatku świetnie o niej opowiada. Nie boi się krytyki i otwarcie mówi, czego nie lubi w modzie made in Poland. Jeśli myślicie, że słyszeliście już wszystko i żadne wyznanie już was nie zaskoczy, to bardzo polecam mój wywiad z Mikaelą Sandell. Twórczyni brandu „1683” (data bitwy pod Wiedniem) w swojej pracy stawia na polskie korzenie.

 

Mimo że w naszym kraju mieszka dopiero od trzech lat, polskość jest w niej od zawsze. Zna historię naszego kraju jak mało kto. Mało tego, wiedzę tę zawiera w swoich realizacjach. Wspólnie z Sebastianem Szaratą tworzą niezwykłe kolekcje przy Placu Konstytucji w Warszawie. Uwielbiam ich brak ograniczeń i pomysłowość. Sama chętnie ich odwiedzam i chłonę atmosferę tego miejsca. Przekonajcie się sami. Zapraszam na odcinek „Modnych ujęć” na portalu Poznajtrendy.pl.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

To właśnie suknia ich autorstwa zwróciła ostatnio Waszą uwagę. Jestem nią zauroczona. Oprócz tego, że można ją nosić na trzy sposoby, jest szalenie uniwersalna. Dzięki odpowiednim dodatkom, możecie z niej stworzyć dziewczęcy i nowoczesny look z trampkami lub zestawić ją z eleganckimi szpilkami i BAM! mamy stylizację na wieczorową galę. Jak mawia Mikeala: nie znam pojęcia too much w modzie.

No, ja chyba już też nie.

 

Zdjęcia: Paweł Mazurek

 

PATRYCJA KUJAWA

Patrycja Kujawa, to młoda projektantka, kojarzona do tej pory głównie z sukniami ślubnymi. Mimo młodego wieku, jej talent już został dostrzeżony przez polskie artystki. W jej ubraniach wystąpiła m.in. Magda Femme, Doda, a także aktorka Aleksandra Szwed.

Ostatnia kolekcja, którą miałam przyjemność oglądać powstała z ręcznie malowanych przez Patrycję tkanin. Zainspirowana chińskim malarstwem stworzyła na materiałach przestrzenne, unikatowe wzory. Powstały suknie z długimi trenami, teatralne stroje w nieco przerysowanych formach, które przy świetle ognia przybrały jeszcze bardziej widowiskowego charakteru. Przy akompaniamencie Agnes Violin, na wybiegu pojawiło się wiele kobiecych sylwetek.

Pokaz zorganizowano w ogrodzie, w podwarszawskich Zawadach. Pogoda we wrześniu bywa dość kapryśna, a ja oczywiście poszłam w szpilach. Oczywiście! Czytanie zaproszeń ze zrozumieniem nie jest jak widać moją najmocniejszą stroną. Deszcz, który padał kilka godzin wcześniej, napędził organizatorom strachu, a sama projektantka na chwilę przed pokazem wątpiła, czy on się w ogóle odbędzie. Na szczęście się udało.

Trzymam mocno kciuki za Patrycję i jej nowatorskie i oryginalne pomysły. Mam nadzieję, że będziemy miały okazję się spotkać i w kolejnym wpisie, napiszę o jej planach na przyszłość.

Zdjęcia: Darek Kowalewski

TFH Koncept

Zmiana stylu życia spowodowała, że forma sprzedaży oraz pogląd na klienta z każdym dniem się zmienia. Nie potrzebujemy już przedmiotu lub rzeczy. Poszukujemy historii i relacji. Jednym z takich miejsc, gdzie skupiają się te wartości jest TFH Koncept w Warszawie. Historię tworzą tu zarówno miejsce – zabytkowa Kamienica Wedla, która przetrwała wojnę oraz wszystkie marki, które znajdziecie na półkach i wieszakach.

TFH Koncept, to niezwykle miejsce, zlokalizowane w samym centrum Warszawy, przy ul. Szpitalnej 8. Założyciel tego konceptu od początku wierzył w potencjał takiego podejścia do sprzedaży oraz wysoką jakość ściśle wyselekcjonowanych produktów. Celowo piszę produktów, bo znajdziecie tutaj nie tylko ubrania, ale i akcesoria, buty oraz elementy wystroju wnętrz. Nie mogę nie wspomnieć o świecach Smells like Spells, które są dedykowane naszym aktualnym potrzebom i nastawieniu. To ciekawe doznanie, którego pewnie nigdy bym nie doświadczyła w sieciowym sklepie. Należy powąchać świece, po czym zdecydować, który zapach najbardziej do nas przemówił. Każdy sentyment decydujący o naszym wyborze, opisuje stan w jakim się aktualnie znajdujemy. Brzmi dość enigmatycznie, ale warto samemu się o tym przekonać, i zastanowić dlaczego podobają nam się różne zapachy w zależności od wieku i indywidualnych doświadczeń.  Zapewniam, że zakupy w tym miejscu to nie rutyna, a odkrywanie nowości.

Uff. Było dużo dla ducha, teraz skupię się na ciele.

W TFH kupicie ubrania polskich i zagranicznych projektantów. Co tydzień znajdziecie tu nowe marki z Wschodniej i Centralnej Europy. Moje serce skradła złota kurtka Diligent oraz czarny kombinezon Kaskryst. Cały look dopełniła torba Ecid.

Szukając stylizacji na wieczorny event polecam propozycje Julii Janus. To pięknie skrojone, wykończone z niezwykłą precyzją w bardzo kobiecym fasonie ubrania litewskiej marki. Projektantka tworzy w oparciu o sylwetkę, a nie wiek czy styl. Warto przyjrzeć się jej kolekcji.

Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała, że znajdziecie tutaj również specjalnie wyselekcjonowaną biżuterię od Gosi Orłowskiej oraz okulary szwedzkiej marki Cheapo FOR SUNNY DAYS AND HANGOVER AFTERNOONS.

Żeby nie było tak tylko na poważnie, warto wpaść tam po bluzy i koszulki Dash My Buttons. Ta z napisem Hey, Karlito! powinna znaleźć się także w Twojej szafie. 🙂

Zdjęcia: Marek Tytus Gorczyński