Archive for czerwiec, 2017

TOMAOTOMO

Piano-Forte, pod taką nazwą swoją najnowszą kolekcję pokazał ostatnio Tomasz Olejniczak. Przy dźwiękach muzyki na żywo mogliśmy zobaczyć kobiecą, subtelną kolekcję w kolorach czerni i bieli. Perlage, bardzo dziękuję za zaproszenie.

Pokaz odbył się 21 czerwca 2017 r., w Reducie Banku Polskiego. Jest to miejsce dla mnie szczególne. Nie tylko dlatego, że odbywają się tam liczne wydarzenia modowe, ale to właśnie w budynku sąsiadującym przez ścianę, spędzałam wiele czasu podczas pierwszych lat studiów. Z wielkim sentymentem wspominam ulicę Bielańską, gdzie wpadałam na kawę i ciastka pomiędzy zajęciami na Uniwersytecie.

Pokaz został wyreżyserowany przez Macieja Majznera. Mieliśmy okazję spotkać się również podczas pokazu dyplomowego studentów Via Moda, który odbył się tydzień wcześniej. Miejsca, jak się domyślacie nie było zbyt dużo, więc zarówno ustawienie rzędów jak i światła odgrywały tutaj dużą rolę. Po raz pierwszy od dawna wybieg był dobrze oświetlony. Reflektory idealnie trafiały w sylwetki. Co nie takie oczywiste, nawet osoby  relacjonujące wydarzenie przez telefon, mogły liczyć na udane zdjęcia i nagrania.

Sama kolekcja,  jak na Tomasza przystało, była perfekcyjnie dopracowane. Tę dbałość było widać w każdym najmniejszym elemencie. Tkaniny powleczone zostały aplikacjami z kamieni i piór. Transparentne elementy zestawiono z mocnymi detalami. Miałam wrażenie, że tak właśnie ta idea miała być odebrana. Jako subtelna i kobieca, ale z pazurem i charakterem.  Biały kolor podkreślał niewinność, ale za chwilę widzieliśmy szare pióra jakby wyjęte z serialu Lucyfer.

Oprócz sukni, sukienek i tunik na szczególną uwagę zasługują garnitury i marynarki. Uwielbiam tkaniny z fakturami, które nawet w monochromatycznych kolorach przyciągają spojrzenia. Nie wiem dlaczego naiwnie zakładałam, że kontrast będzie bazował na barwie. W tej kolekcji kontrast stanowiła faktura. Muszę przyznać, że długo zastanawiałabym się nad takimi połączeniami (może jednak nie jestem aż tak odważna), a na tych (pięknych!) modelkach, wyglądało to spójnie i elegancko.

Jeśli chodzi o dodatki, to na nogach pań prezentujących kolekcję mogliśmy zobaczyć buty marki Badura, a biżuteria to SPARK SILVER JEVELRY.

Gdybym miała wybrać sylwetki, które w szczególny sposób się dla mnie wyróżniały, to na pewno szara pierzasta sukienka z golfem i biały garnitur z przepięknie wykończonymi rękawami marynarki.

Tak jak napisałam na moim Instagramie, Tomasz, to nie tylko zdolny projektant, ale także wytrwały model. Miło było poznać go osobiście.

Jeśli chodzi o mój pomysł na stylizację, to wybrałam biały garnitur SIMPLE oraz naszyjnik od Gosi Orlowskiej Designs. Makijaż Katarzyna Godlewska. Zdjęcia Dariusz Kowalewski.

A tak doskonale spędzaliśmy czas po pokazie. 😉

 

 

1683 ATELIER

To jedna z najbardziej enigmatycznych marek jakie znam. Główna projektantka, to niezwykle zdolna, ale równie krytyczna i wymagająca (także od siebie) osoba. Swoje kolekcje tworzy inspirowana historią. Jej atelier, to prawdziwy zbiór pamiątek i unikatowych artefaktów.

Mikaela jest pół Polką, pół Szwedką. Studiowała w Londynie. To tam zdobyła wiedzę o modzie i nabrała przekonania, że w tę właśnie stronę będzie podążać. Tęsknota za krajem przodków sprawiła, że postanowiła przyjechać do Polski. Nie planowała długiego pobytu, ale mieszka tu teraz i mam nadzieję, że tak pozostanie.

Nazwa brandu pochodzi od znanej bitwy, która rozegrała w 1683 roku. Wiecie, o której myślę? Ja przeskanowałam kilka razy umysł, żeby sobie to przypomnieć.

Jej pracownia i showroom mieszczą się przy Placu Konstytucji w Warszawie. To tutaj powstają projekty, koncentruje się życie i bije serce marki. Każdy pojedynczy element kolekcji jest pełen symboliki i niesie ze sobą przesłanie. Ubrania według Mikaeli, to środki osobistego wyrazu. To jak wyglądamy, mówi o nas więcej niż tysiąc słów. Zgodnie z jej dewizą, dzisiaj nie ma czasu na opowiadanie o sobie. Po prostu pokaż mi swoją szafę.

Mam do niej ogromny szacunek. Doskonale wie, czego chce. Od początku ma w głowie plan, jak będzie prezentowała się kobieta, dla której tworzy ubrania. Nosi w sobie wizję piękna.  Nie znosi głupoty i braku szacunku do wyglądu. W swoich zbiorach zgromadziła niepowtarzalne torby (np. tę w kształcie kartonu mleka od Moschino), buty (przypominające kopyta) oraz ubrania vintage.

Uwielbiam jak mówi: Nie znam powiedzenia too much w modzie. Ubiera znane polskie aktorki, stylizuje sesje zdjęciowe i bierze udział w ciekawych projektach modowych, o których mam nadzieję, wkrótce Wam napiszę.

Jaka jest jej najnowsza kolekcja? Pierwszy raz od dawna mam problem z opisaniem genezy powstawania całości czy poszczególnych sylwetek. Obok ozdobnych sukien z wyszywanymi gorsetami, znajdziemy monochromatyczne zestawy. Ale to nie garnitury, a bombery zestawione ze spodniami typu oxford. Kontrastujące i silne kolory w jednej stylizacji? Ależ bardzo proszę. Fuksjowe spodnie, do tego amarantowa bluzka z czymś na kształt kotylionów w kolorze zieleni, błękitu i wspomnianej fuksji. Gdyby tego było mało, kolejny zestaw to gorset z niewiarygodnie oryginalną spódnicą. Krótki przód w biało-czarnym kolorze, a z tyłu wielowarstwowy tren do ziemi o barwie dojrzałej pomarańczy.

To właśnie w spodniach projektu 1683 Atelier byłam na pokazie duetu Paprocki & Brzozowski. Jestem tą stylizacją zachwycona. Podobnie jak białymi kryjącymi rajstopami które musiałam kupić, bo przezroczysta tkanina plus mocne światła reflektorów dałyby efekt odwrotny od zakładanego. 😉 Pamiętacie moją sesję w magazynie Cosmopolitan? Czarna suknia z koronki i torba z literą od mojego nazwiska, również powstała w tej pracowni.

Zdjęcie: Marcin Klaban dla Cospomolitan.

Zobaczcie niezwykły efekt naszej współpracy.

Zdjęcia: Marek Tytus Gorczyński

LA BIOSTHETIQUE

Pewnie niektóre z Was zdziwi ten post. Co marka kosmetyczna ma wspólnego z modą? Ten brand wyjątkowo dużo. Dlatego chciałabym Wam o nim trochę opowiedzieć.

Idea rodem z francuskiego obrazka. Paryż, to uwielbiana przez wszystkie fashionistki stolica mody i piękna. Jest intelektualnym miejscem narodzenia dzisiejszej koncepcji La Biosthétique „The Culture of Total Beauty”.

Gdy Marcel Contier założył markę ponad 50 lat temu, jego początkowa filozofia skupiła się na koncepcji całościowego piękna. Jego oryginalne wartości są nadal podtrzymywane, jako połączenie „bios”, życia, i “aesthetics”, piękna. Przyświecająca mu idea „Myśl dobrymi myślami i dobrze żyj” do dziś przewodzi La Biosthétique .

Wśród tych wyjątkowych produktów znajdziecie linie do włosów i ciała, a także kosmetyki kolorowe. Ja zachwyciłam się hydrożelowymi płatkami, które eliminują zacienienia pod oczyma sprawiając, że spojrzenie jest piękne i wypoczęte, (kiedy ma się dwoje dzieci słowo „wypoczęta” nabiera zupełnie innego wymiaru).

W Warszawie kosmetyki tej marki są dostępne w salonie Michała Pietrasa, który obiecał mi piękny różowy odcień na włosach. 😉 Ja korzystałam z nich także w moim ulubionym Atelier Emilii Liwskiej w Markach.

Napisałam o relacji tej marki z modą. Wspomniany Michał Pietras zadbał o fryzury modelek, które szły w pokazach studentów Via Moda podczas ostatniego pokazu dyplomowego, który odbył się 12 czerwca 2017 r., w OchTeatr w Warszawie. Z wielką przyjemnością obserwowałam te nienaganne upięcia, które zostały dostosowane AŻ do osiemnastu kolekcji. Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy trzeba zoptymalizować wygląd modelki pod kątem tylu potrzeb i wymogów. Michał poradził sobie perfekcyjnie.

Bardzo Wam polecam te kosmetyki oraz wizyty w salonach partnerskich. Będziecie zachwycone ich zapachem i skutecznością.

Zdjęcia: Agencja Limelight

 

TFH Koncept

Zmiana stylu życia spowodowała, że forma sprzedaży oraz pogląd na klienta z każdym dniem się zmienia. Nie potrzebujemy już przedmiotu lub rzeczy. Poszukujemy historii i relacji. Jednym z takich miejsc, gdzie skupiają się te wartości jest TFH Koncept w Warszawie. Historię tworzą tu zarówno miejsce – zabytkowa Kamienica Wedla, która przetrwała wojnę oraz wszystkie marki, które znajdziecie na półkach i wieszakach.

TFH Koncept, to niezwykle miejsce, zlokalizowane w samym centrum Warszawy, przy ul. Szpitalnej 8. Założyciel tego konceptu od początku wierzył w potencjał takiego podejścia do sprzedaży oraz wysoką jakość ściśle wyselekcjonowanych produktów. Celowo piszę produktów, bo znajdziecie tutaj nie tylko ubrania, ale i akcesoria, buty oraz elementy wystroju wnętrz. Nie mogę nie wspomnieć o świecach Smells like Spells, które są dedykowane naszym aktualnym potrzebom i nastawieniu. To ciekawe doznanie, którego pewnie nigdy bym nie doświadczyła w sieciowym sklepie. Należy powąchać świece, po czym zdecydować, który zapach najbardziej do nas przemówił. Każdy sentyment decydujący o naszym wyborze, opisuje stan w jakim się aktualnie znajdujemy. Brzmi dość enigmatycznie, ale warto samemu się o tym przekonać, i zastanowić dlaczego podobają nam się różne zapachy w zależności od wieku i indywidualnych doświadczeń.  Zapewniam, że zakupy w tym miejscu to nie rutyna, a odkrywanie nowości.

Uff. Było dużo dla ducha, teraz skupię się na ciele.

W TFH kupicie ubrania polskich i zagranicznych projektantów. Co tydzień znajdziecie tu nowe marki z Wschodniej i Centralnej Europy. Moje serce skradła złota kurtka Diligent oraz czarny kombinezon Kaskryst. Cały look dopełniła torba Ecid.

Szukając stylizacji na wieczorny event polecam propozycje Julii Janus. To pięknie skrojone, wykończone z niezwykłą precyzją w bardzo kobiecym fasonie ubrania litewskiej marki. Projektantka tworzy w oparciu o sylwetkę, a nie wiek czy styl. Warto przyjrzeć się jej kolekcji.

Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała, że znajdziecie tutaj również specjalnie wyselekcjonowaną biżuterię od Gosi Orłowskiej oraz okulary szwedzkiej marki Cheapo FOR SUNNY DAYS AND HANGOVER AFTERNOONS.

Żeby nie było tak tylko na poważnie, warto wpaść tam po bluzy i koszulki Dash My Buttons. Ta z napisem Hey, Karlito! powinna znaleźć się także w Twojej szafie. 🙂

Zdjęcia: Marek Tytus Gorczyński